Dzielny Hans Kloss kolejny raz okazał się bohaterem wakacyjnego sezonu. Pomiędzy odcinkami mogliśmy zobaczyć, jak wynurzający się z czołgu sobowtór jednego z pancernych, snajpera Janka Kosa, promuje usługi telekomunikacyjne. Miłośnicy komiksów dopominają się o milicyjnego herosa – kapitana Żbika. Te kolejne wybuchy miłości do idoli z czasów PRL pokazują, że polska kultura popularna ostatniego dziesięciolecia nie stworzyła postaci mogącej godnie z nimi konkurować. Nie stworzyła, bo nie umiała i nie mogła.
W najnowszej filmowej wersji „Hamleta” królewicz duński nie dzierży już w dłoni, jak nakazywałaby tradycja, czaszki, ale kasety wideo z filmami akcji. Jakby to one miały dać siłę apatycznemu księciu snującemu się z pistoletem po Nowym Jorku i zachęcić go do wyrównania rachunków. Nie po raz pierwszy twórcy kultury popularnej sięgają do dramaturgii Szekspira i dostosowują ją do gustów i wrażliwości młodej publiczności.
Jack Kerouac by się zdziwił. Długą rolkę papieru, na której prawie pół wieku temu wystukał w trzy tygodnie powieść „W drodze”, renomowany dom aukcyjny Christie’s wycenił na ponad milion dolarów. Pod kapitalistyczny młotek poszedł symbol buntu przeciwko amerykańskiemu wyścigowi szczurów.
Koniec historii, kultura wyczerpania – te hasła jeszcze nie tak dawno rozpalały emocje intelektualistów. Dziś jednak nawet na uniwersytetach intelektualne mody nie są modne, zaś postmoderniści, tak niegdyś głośni, przemienili się w cichych sceptyków.
Warszawski koncert Marilyn Mansona wywołał debatę. Stanęły fundamentalne pytania o granice ekscesu, prowokacji, zabawy ze złem. Tymczasem Manson nie jest ani pierwszym, ani jedynym „demonem sceny”, prawdziwym zaś paradoksem wydawać się musi fakt, że w świecie, w którym tyle razy obalano wszelakie tabu, wciąż tak dobrze sprzedaje się skandal.
Z programowej deklaracji zawartej w tytule najnowszej książki Marii Janion „Do Europy tak, ale z naszymi umarłymi” trudniejsza jest sprawa z Europą.
W dzisiejszym potocznym odbiorze Polaków Rosja to przede wszystkim polityka, potem mafia, no i jeszcze historyczne urazy – narzucenie komunizmu, Katyń, zabory. Przeciętny Polak – jak wynika z sondaży – nie chciałby mieć w rodzinie Rosjanina, z dwojga złego wolałby Niemca. Negatywny stereotyp nie pozostaje bez wpływu na stosunek do kultury rosyjskiej. Ta z czasów ZSRR kojarzy się z indoktrynacją, ta współczesna obchodzi głównie koneserów.
W Niemczech – jak za Bismarcka – toczy się nowy „Kulturkampf”, dyskusja, jaką kulturę należałoby narzucić zamieszkującym Niemcy milionom obcokrajowców jako obowiązującą wszystkich „kulturę przewodnią”. Chadecja, wciąż jeszcze mocno osłabiona przez aferę Helmuta Kohla, znalazła temat, którym chce przycisnąć Gerharda Schrödera do muru: brak patriotyzmu i zachwiany stosunek do narodu i ojczyzny.
Uczestnicy Kongresu Kultury Polskiej przez cztery dni próbowali określić kondycję rodzimej kultury u progu kolejnego stulecia. Zebrani artyści, uczeni i politycy w swoich wystąpieniach dawali odpór postępującej komercjalizacji i globalizacji. Gromkie głosy krytyki przytłumiły niestety pozytywne wnioski, jakie mogły płynąć z tej debaty.