Najpierw był skrzypek na estradzie, później – skrzypek na dachu. Dziś byłoby najlepiej, gdyby skrzypek siedział na słupie wysokiego napięcia i jednocześnie grał jazzowe przeróbki Bacha, żonglował piłeczkami i recytował Hamleta. Czyli prezentował przedsięwzięcie interdyscyplinarne. Podobnie jest z festiwalami, które unikając jednoznacznej formuły mieszają wszystko ze wszystkim.
Mundurowi walczą z bajzlem. I czasami z artystami. Artyści zwalczają urzędasów. I czasami strażników. A spory rozsądza Grudzień. Zenon Grudzień, szef straży przemysłowej Stoczni Gdańskiej.
Słyszymy: reaktywuje się kultowy zespół. Albo: ten kultowy niegdyś aktor zachwyca dziś tylko historyków kina. Co dziwne, czasem można się dowiedzieć, że oto właśnie powstaje kultowy film albo debiutująca piosenkarka niechybnie stanie się kultowa.
Andrzej Wajda zapowiedział realizację ciągu dalszego „Człowieka z...”. Mimo zbliżającej się osiemdziesiątki mistrz świetnie radzi sobie w III RP i kręci film za filmem. Ale nie wszyscy twórcy „starego portfela” odnaleźli się w wolnorynkowej kulturze. Przyjmują więc najprzeróżniejsze strategie przetrwania.
Intensywnie, dzień po dniu, w dwóch równoległych przestrzeniach – rzeczywistej i wirtualnej – funkcjonuje warszawska e-bohema, młode środowisko artystyczne. By je poznać, trzeba się udać na wędrówkę po sieci, od jednej strony internetowej do drugiej, a drogowskazami są linki. W realu też można wykreślić mapę, po której krążą główne postaci: kluby, galerie, strychy.
Gorsza strona naszej rzeczywistości nie pojawia się w filmowym kadrze ani na kartach współczesnej powieści. Wielkie afery i zbrodnie znamy tylko z życia. Na ekranach mamy natomiast sympatycznych gangsterów, których odtwarzają aktorzy z komediowym zacięciem. W książkach mali bohaterowie rozpamiętują swe małe dramaty. Wydaje się, że nasi twórcy są dzisiaj bezradni wobec zła.
Czy postęp wpływa na odbiór dorobku kultury? Nauczyciele skarżą się, że lektury obowiązkowe wymagają coraz bardziej rozbudowanych komentarzy, paraliżujących ich doznanie. „Quo vadis”, film, który najwięcej kosztował w dziejach polskiej kinematografii, okazał się deficytowy. Niepowodzenie tłumaczono jego obcością dla współczesnego widza.
Politycy wkraczają w świat kultury najczęściej z dwóch powodów: żeby bronić wartości chrześcijańskich, albo żeby załatwić sprawy kadrowe. Poza tym w zasadzie nie wykazują zainteresowania sztuką.
Feng shui – stara chińska sztuka wykorzystania sił natury dla osiągnięcia pomyślności – na dobre zadomowiła się w Polsce. W swojej popkulturalnej postaci, niestety, uzupełnia raczej rodzimy katalog przesądów, niż odkrywa nowe horyzonty wiedzy. Bo któż by zgłębiał myśl wschodnich mędrców.
Amerykańską postawę wobec Iraku trudno zrozumieć bez przywołania legendy Dzikiego Zachodu, Rambo, teksańskiego patriotyzmu i Boskiego Przeznaczenia.