Redaktor – pisany wielką literą – był tylko jeden. We wrześniu minęło 20 lat od śmierci Jerzego Giedroycia i od końca paryskiej „Kultury”. W nowym wydawnictwie można prześledzić niewidoczny proces tworzenia pisma.
Przywiązuję wielką wagę do normalizacji kontaktów polsko–rosyjskich. Trzeba im wytłumaczyć, że imperializm rosyjski jest szkodliwy przede wszystkim dla nich samych – mówił Jerzy Giedroyć.
Po krwawej pacyfikacji robotniczego buntu na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. polska emigracja sformułowała postulat sojuszu opozycyjnie nastawionej inteligencji z robotnikami.
1 czerwca 1947 ukazał się pierwszy numer „Kultury” Jerzego Giedroycia. Miał to być tylko dodatek do powstałego wydawnictwa, taki kwiatek do kożucha. Tymczasem pismo okazało się jednym z najważniejszych w historii Polski.
Śmierć Jerzego Giedroycia zakończyła 15 lat temu byt jednego z najbardziej wpływowych pism polskiej inteligencji. Po „Kulturze” paryskiej zostało jednak bezcenne archiwum, które rozpoczęło właśnie nowe życie. Nie mniej ciekawe od poprzedniego.
Monumentalna biografia księcia z Maisons-Laffitte
Każdy liczący się dziś polski polityk uważa za swój obowiązek pielgrzymkę do podparyskiej miejscowości Maisons-Laffitte, by złożyć hołd Jerzemu Giedroyciowi i oświadczyć, że "Kultura" odegrała niezwykle ważną rolę w kształtowaniu jego osobowości politycznej. Najczęściej oświadczenia te niewiele mają wspólnego z prawdą. Nie tylko dlatego, że część z tych pielgrzymów nigdy nie miała "Kultury" w ręku, ale przede wszystkim dlatego, że ich poglądy i systemy wartości nijak się mają do tego, co od ponad pół wieku głosi pismo Jerzego Giedroycia.