Mimo uruchomienia na wyspie dostępu do sieci 3G komunistyczne władze wciąż w pełni kontrolują przepływ informacji. Używają do tego najprostszej metody – zaporowych cen.
Zapisy o poszerzeniu własności prywatnej, ochronie przed dyskryminacją i walce ze skutkami zmian klimatycznych to tylko fasadowe zmiany. Komunistyczna dyktatura zachowa pełnię władzy.
Donald Trump skutecznie zahamował zapoczątkowany przez administrację Obamy proces zbliżenia obu krajów. Pełna normalizacja stosunków ponownie zdaje się graniczyć z cudem.
Przyjęta przez parlament propozycja nowej ustawy zasadniczej liberalizuje Kubę ekonomicznie, ale nie społecznie. O jej losie zadecyduje wynik lutowego referendum.
Dzisiejsza Kuba to państwo dwubiegunowe. Rozdarte między rewolucyjną propagandą i pragnieniem otwarcia na świat, między kolektywizmem i drobną przedsiębiorczością, między resztkami zimnej wojny i nieuchronną globalizacją.
Po raz pierwszy od prawie sześciu dekad przywódca Kuby nie będzie się nazywał Castro. Czy to będzie Miguel Diaz-Canel?
Już w lutym na Kubie rozpocznie się prawdopodobnie era postcastrowska – władzę przejmie MIGUEL DIAZ-CANEL, rewolucjonista bez munduru.
Był ostatnim żyjącym dyktatorem rewolucjonistą, który wprowadził w swoim kraju socjalizm z bronią w ręku. Widmo amerykańskiego imperializmu pchnęło go w ramiona ZSRR.