„Persona non grata” Krzysztofa Zanussiego, która będzie reprezentować Polskę na rozpoczynającym się wkrótce festiwalu w Wenecji, jest filmem o utraconych złudzeniach: jego bohater, dyplomata niezawodowy (z akcentem na niezawodowy), przeżywa serię rozczarowań – w życiu publicznym i prywatnym.
Po triumfie „Pianisty” Romana Polańskiego, a tuż przed planowaną premierą „Zemsty” Andrzeja Wajdy – pisanie o upadku polskiego kina zakrawa na kpinę. Rzeczywiście, nasza kinematografia – jak na bankruta – wygląda całkiem nieźle. Przynajmniej z zewnątrz.
Na ekranach kin jest już „Duże zwierzę” Jerzego Stuhra, wkrótce zaś odbędzie się premiera najnowszego dzieła Krzysztofa Zanussiego pod wielce oryginalnym tytułem „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową”. Filmy dostały niedawno nagrody na międzynarodowych festiwalach, nie najważniejszych wprawdzie, ale i to się liczy.