To ja, a to mój image, mówił bohater jednego ze śmieszniejszych rysunków Andrzeja Mleczki. Podobnie jest z tradycyjnymi wyobrażeniami Polaków na swój temat: zachwycają, lecz coraz bardziej nie przystają do obrazu malowanego z natury.
Ich jubileusze przypadają równocześnie (w 2008 r. – 75 urodziny), ale trudno znaleźć dwie tak różne osobowości.
– Do dziś nie wiem, co się stało – przyznaje Elżbieta Penderecka, rozgoryczona postawą prezydenta Krakowa, nierzetelnością prasy relacjonującej konflikt wokół festiwalu jej męża i publicznym milczeniem tych, którzy ją zawsze popierali. Nie wyklucza, że akcja pozbycia się jej z Krakowa była planowana od dłuższego czasu przez ludzi, którzy nie potrafili pogodzić się z sukcesem, jaki odniosła. Tymczasem pod Wawelem wiele osób świętuje obalenie dyktatury i nieśmiało liczy pieniądze, które miasto dzięki temu zaoszczędzi.
W zeszłym roku obchodził siedemdziesięciolecie Wojciech Kilar, w tym przyszła kolej na Krzysztofa Pendereckiego i Henryka Mikołaja Góreckiego. Niegdyś bojownicy awangardy, potem zdobywcy rządu dusz, dziś są symbolami muzycznego establishmentu.
Miastu, którego centrum z lotu ptaka wygląda jak piękna lutnia, rytm nadaje hejnał grany z Wieży Mariackiej. Kiedy wieczorem stanie się na Rynku Głównym, z licznych kościołów napływać zaczyna muzyka dzwonów. Być może ze względu na ten odwieczny koncert tak wielu kompozytorów wybrało Kraków na swój dom.
Nie od wczoraj wiadomo, że kultura stała się towarem, który trzeba dobrze opakować i umiejętnie sprzedać. Prawdę tę już dawno przyswoiła sobie branża muzyki rozrywkowej, ale niezwykle powoli dociera ona do środowiska muzyki klasycznej. Niedawno zakończone w Cannes wielkie targi muzyczne MIDEM jeszcze raz dowiodły, że Polihymnia nie może zdecydować się, czy pozostać dziewicą, czy zostać taką trochę latawicą.
W trakcie trwającego trzy tygodnie Festiwalu Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie zagrano 19 koncertów. Publiczność słuchała kompozycji patrona Festiwalu, ale również i twórców dla niego ważnych: Strawińskiego, Mahlera, Dvořáka, Szostakowicza, Beethovena.