Głośny przed laty proces warszawskiego historyka sztuki Jacka Bochińskiego, oskarżonego o napad na handlarzy kożuchów, ma nieoczekiwaną puentę.
Kiedy Piotr Jasiński, prokurator z Olsztyna, w październiku 2006 r. schwytał porywaczy i odnalazł ciało uprowadzonego Krzysztofa Olewnika, został okrzyknięty bohaterem. Dlaczego teraz dołączył do listy nieudaczników, którzy psuli to śledztwo?
Twórca potęgi firmy El-Gaz: uprowadzenie czy samouprowadzenie?
Po siedmiu latach od porwania Krzysztofa Olewnika, po półtora roku od schwytania sprawców i znalezieniu ciała ofiary, nagle wybuchły niebywałe emocje i wzajemne oskarżenia. Te dzisiejsze porachunki są tyleż żenujące co pouczające.
Detektyw Rutkowski świadomie korzystał z pomocy oszusta, aby wyciągać pieniądze od Olewników.
Sławomir Kościuk, skazany za udział w porwaniu i zabójstwie Krzysztofa Olewnika, popełnił samobójstwo w celi więziennej. Według rodziny ofiary to kolejny dowód, że z szajką bandytów ktoś jeszcze współpracował, przekazywał informacje ze śledztwa, a teraz usuwa wspólników.
Dopiero po czterech latach od zaginięcia Krzysztofa Olewnika złapano pierwszy trop. Aresztowano mężczyznę, który może mieć związek z porwaniem. Na wątkach tej sprawy będą się uczyć kandydaci na prokuratorów, policjantów i sędziów. Dowiedzą się, jak nie należy postępować, kiedy dochodzi do uprowadzenia człowieka.