Piotr Krupiński prowadził najbardziej medialne śledztwa ostatnich lat. Chyba za bardzo wczuł się w rolę filmowego superbohatera. Jest kilka tropów wyjaśniających przyczyny jego odwołania.
31 stycznia przed Sądem Okręgowym w Płocku rusza kolejny proces w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Nowy proces, nowi oskarżeni. Niekończąca się historia.
Europejski Trybunał Praw Człowieka przyznał ojcu i siostrze Krzysztofa Olewnika 100 tys. euro za błędy w śledztwie i opieszałość. Uznał, że państwo polskie ponosi odpowiedzialność za poczynania swoich funkcjonariuszy.
Gdańska prokuratura zdecydowała, że z powodu braku podstaw prawnych nie będzie wnosić kasacji od wyroku uniewinniającego dwóch policjantów, którzy przez trzy pierwsze lata pracowali nad sprawą porwania Krzysztofa Olewnika.
W sprawie porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika – zbrodni dokonano w 2001 r. – kompletnie irracjonalne wydaje się, że chociaż porywaczy osądzono, śledztwo toczy się nadal. Tym razem przedłużono je do końca grudnia 2012 r.
Ma rację gdańska Prokuratura Apelacyjna nazywając wyrok sądu w sprawie prezydenta Sopotu, porażką wymiaru sprawiedliwości. Sama jest przecież ważnym elementem systemu stosowania prawa. I właśnie przegrała, co istotne, nie po raz pierwszy.
Wszyscy oburzyli się, że Włodzimierz Olewnik nagrywał swoje prywatne rozmowy z politykami (m. in. z Ryszardem Kaliszem, Andrzejem Kalwasem i Zbigniew Ćwiąkalskim). Ale czy faktycznie jest za co go potępiać?
Czy w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika doszło do kolejnego przełomu? Jeszcze nie, ale śledczy wracają do korzeni, czyli do pierwszej wersji przyjętej przez ich poprzedników w 2001 r. Sprawdzają, czy porwanie w rzeczywistości było samouprowadzniem.
Raport komisji śledczej badającej sprawę Krzysztofa Olewnika gotowy. Czy kilka lat wytężonej pracy posłów były warte zachodu? Co dalej z tą sprawą?
TVN 24 ogłosił sukces, bo dziennikarze tej stacji dotarli do wstępnej wersji raportu komisji śledczej ds. śmierci Krzysztofa Olewnika. I wyciągnęli daleko idące wnioski.