Miała być wrześniowa katastrofa, tymczasem światowe giełdy odnotowały w ubiegłym tygodniu solidne wzrosty. Czyżby kryzys w strefie euro został zażegnany, a amerykańska gospodarka nabrała nowych sił? Nic podobnego.
Tomáš Sedláček, ekonomista i pisarz, o przedbiblijnych korzeniach kryzysu, o związkach gospodarki i religii oraz o tym, że Stary Testament w ekonomii trzeba zastąpić Nowym.
Na co komu wielkie banki? Amerykanie rozważają podział swoich gigantów, ale największe megabanki są dziś w Europie. I nie mamy nawet procedur na wypadek, gdyby trzeba je było ratować.
ESM – te trzy litery miały ocalić strefę euro. Europejski Mechanizm Stabilizacyjny, stały fundusz ratunkowy wart 500 mld euro, miał odstraszyć spekulantów od gry pod rozpad unii walutowej, a w razie kłopotów wypłacać pożyczki potrzebującym krajom.
Niemcy znów trochę ustąpiły, a Hiszpania i Włochy zyskały chwilę oddechu. Południe stosuje taktykę salami i powoli realizuje swój podstawowy cel – uwspólnotowienia wszystkich długów. A kanclerz Merkel bezradnie się temu przygląda jak w czwartek niemieccy piłkarze Mario Ballotelliemu.
Nie zmogła go Czarna Śmierć, zjednoczenie Włoch ani dwie wojny światowe. Trzeba było kryzysu w odległej Hiszpanii, by najstarszy bank świata, założony w 1472 r. Monte dei Paschi ze Sieny, znalazł się w tarapatach.
Pakt fiskalny zaostrzający dyscyplinę budżetową w strefie euro poparło 60 proc. Irlandczyków. Irlandia była jedynym krajem, który zarządził referendum nad nową umową (pozostałe ratyfikują pakt w parlamentach), na dodatek w przeszłości wetowała traktaty unijne.
Rozmowa z Francisem Fukuyamą o współczesnym nieładzie, intrygujących analogiach historycznych oraz podobieństwach między Władimirem Putinem, Viktorem Orbánem i Jarosławem Kaczyńskim.
Od dwóch lat w Europie rządzi polityka oszczędzania pod dyktando Niemiec. Teraz nowy prezydent Francji stawia na wzrost, a Grecja odmawia dalszego zaciskania pasa. Koniec eurokryzysu czy początek eurokatastrofy?
W dzisiejszych kryzysowych czasach warto przypomnieć, jak Ameryka ratowała się z kryzysu w epoce, gdy nie miała banku centralnego.