Kanadyjski Czerwony Krzyż przyznał, że w latach 80. rozprowadzał krew zakażoną HIV i wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Właśnie zakończył się proces w tej sprawie.
W Polsce upowszechnia się moda na zamrażanie krwi pępowinowej noworodków, która ma być, jak to głoszą banki zajmujące się jej magazynowaniem, „biologiczną polisą na życie”. Trzeba zapłacić za to około 10 tys. zł. Niektórzy naukowcy nie wierzą jednak w zbawienną moc tej krwi i podważają sens jej przechowywania. „Pępowinowi bankierzy” mają przeciwne zdanie, poparte zresztą też naukowymi opiniami. Gra toczy się o rynek wart kilkadziesiąt milionów złotych.
Krew pachnie pieniędzmi. Z jednego litra można wyprodukować leki warte dwa tysiące złotych. A surowiec jest prawie za darmo: wciąż w Polsce mamy pół miliona honorowych krwiodawców. Więc trudno się dziwić, że nasz układ krwionośny próbują opanować różne grupy interesów i wspierający ich politycy.
Sepsa atakuje podstępnie. Nawet pozornie zdrowy człowiek po usunięciu zęba lub skarżący się na objawy podobne do grypy może w ciągu doby znaleźć się na oddziale intensywnej terapii z objawami zatrzymania pracy płuc, nerek, a nawet serca.
Do muzeów i salonów artystycznych weszła sensacja – ta sama, którą sprzedaje się w telewizji i kolorowych pis-mach: trupy ludzkie i zwierzęce w kałużach krwi, fotografie morderców i ich ofiar oraz wywalone wnętrzności, ponadto rozmaite substancje, które przedstawia się jako ślinę, kał, mocz, spermę.
Rozprawa przed Trybunałem Sprawiedliwości Republiki to już drugi proces w sprawie skandalu krwi skażonej wirusem HIV, a wykorzystywanej w transfuzjach. Pierwszy zakończył się w 1993 r. wyrokami skazującymi (najsurowszy: 4 lata więzienia). Teraz, po sześcioletnich przygotowaniach proceduralnych, podjęto próbę pociągnięcia do odpowiedzialności karnej również premiera rządu i ówczesnych ministrów, rodem z lewicy. Oprócz oskarżonych wystąpili ostatnio ich współpracownicy, ale lista świadków jest długa i nie należy się spodziewać szybkich wyroków.