Przybywa Polaków uwięzionych w pułapce różnych kredytów. W lepszych czasach zaciągali pożyczki, wydawali, inwestowali. Dziś, gdy wszystko drożeje, w tym i raty, okazało się, że nie dają już rady. Zasypywani wezwaniami do zapłaty, straszeni sądem, windykacją i komornikiem, szukają ratunku.
Rośnie obawa, czy starczy do pierwszego. U młodych, emerytów, także w klasie średniej. Zaczyna się od oszczędzania na jedzeniu, a potem lista się wydłuża. Kryzys dotyka coraz większą liczbę Polaków, ale na razie nie widać protestów ani strajków.
Z takiego prezentu grzech byłoby nie skorzystać. Odłożenie nawet ośmiu rat przy spłacie kredytów hipotecznych warto jednak wykorzystać nie do szalonych wydatków, ale do szybszej spłaty kapitału. Bo wysokie stopy mogą z nami pozostać na długo.
Dobra informacja: podwyżki stóp dobiegają prawdopodobnie końca. Ale nie ma się z czego cieszyć. Inflacja szybko nie spadnie, za to gospodarka gwałtownie hamuje.
Rada Polityki Pieniężnej pozostaje bezradna w walce z inflacją, bo nie ma w rządzie ani w Orlenie sojusznika. Jednak bezustanne podnoszenie stóp może doprowadzić do gospodarczego załamania.
Nowy wskaźnik będzie niższy i bardziej stabilny od swojego poprzednika. Ma mieć rynkowy charakter i z opóźnieniem reagować na zmiany stóp procentowych. GPW Benchmark konsultuje właśnie szczegóły jego ustalania.
Spłacający kredyty hipoteczne dostaną wsparcie, które premier ocenił na 5 mld zł. Zapłacą za to banki, czyli ich klienci.
Gdy Rada Polityki Pieniężnej szybko podnosi stopy, rząd równie szybko zwiększa wydatki i obniża podatki. Taka sprzeczność nie pomoże w walce z inflacją.
Rząd obiecuje wsparcie dla spłacających kredyty hipoteczne. O podobnej trosce najemcy mogą tylko pomarzyć. Znów okazuje się, że nie mamy żadnej sensownej polityki mieszkaniowej.
Zamiast czekać na pojawienie się projektów ustaw i ich przegłosowanie, najbardziej potrzebujące osoby już teraz mogą skorzystać z działającego od lat Funduszu Wsparcia Kredytobiorców.