Niedawna demonstracja podwawelskich szalikowców wymierzona w znacznej mierze przeciw siostrom norbertankom uświadomiła opinii publicznej, że nowoczesny Kraków wyrósł na włościach, których właścicielem był i często nadal jest Kościół. Na kościelnych dobrach powstał nie tylko klub sportowy Cracovia, ale też Nowa Huta i kilka innych blokowisk, a różne krakowskie szpitale, teatry i uczelnie to tylko lokatorzy księdza kardynała, proboszcza lub przeora. I choć spora część majątku została przez Kościół utracona, to i tak obszar miasta, należący do Archidiecezji Krakowskiej, dziewięćdziesięciu parafii oraz ponad siedemdziesięciu zgromadzeń zakonnych wynosi dziś tyle, ile powierzchnia Krakowa z początku XX stulecia.
Pod łóżkiem studenta krakowskiej uczelni policja znalazła 108 butelek wódki i 250 butelek piwa. Oraz pokaźny plik „zregenerowanych” kart telefonicznych, bagnet i nunczako. Studenta zadenuncjowali sąsiedzi, także studenci. Zgodnie uznali, że choć w akademikach można dziś sprzedać wszystko, z własnym ciałem włącznie, to należy jednak trzymać się jakiegoś etosu. Wódka może być z przemytu albo z prywatnej produkcji. Może być w puszkach. Byle tania i niewymiotna.
Opiekunka z Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej wyniosła z domu swej podopiecznej obraz Kossaka. Pan z PCK rozparcelował kamienicę innej staruszki jeszcze za jej życia. To tylko incydenty, ale opiekunowie społeczni – w większości dobrzy i uczciwi ludzie – zbyt często nie mają dostatecznych kwalifikacji do tej roli. A pieniądze, które powinny iść na wynagrodzenia, rozpływają się w kasach organizacji charytatywnych.
Dla wielu obserwatorów bitwa na siekiery i kamienie, jaką stoczyli z policją kibice klubu sportowego Cracovia, była jedynie aktem pospolitego wandalizmu. Tylko nieliczni zwrócili uwagę na fakt, że uliczna awantura w ostatni dzień lutego przerodziła się nieoczekiwanie w manifestację wymierzoną w Kościół. Oraz na to, że uzbrojeni szalikowcy i ich nobliwi poplecznicy chcą groźbą i siłą wymusić bezprawne działania władz miasta.
O wycenionym na prawie pół miliarda dolarów Nowym Mieście krakowianie po raz pierwszy usłyszeli trzy lata temu. Na przełomie tysiącleci stary senny gród miał się zamienić w tętniącą życiem metropolię. Tam gdzie miały powstać biura, hotele i multikino, nadal jednak rosną wyłącznie pokrzywy.
W ubiegłym tygodniu Sąd Rejonowy dla Krakowa Krowodrzy wydał wyrok w precedensowej dla polskiego wymiaru sprawiedliwości sprawie karnej. Andrzej G., 22-letni uczeń policealnego studium informatycznego, został skazany na rok więzienia za to, że za pośrednictwem Internetu włamał się do cudzego komputera i zniszczył dane. Oskarżony zostawił jednak ślady, które umożliwiły jego identyfikację.
Wspomnienia lokatorów z budynków przejętych przez agencję nieruchomości i zarazem zakład pracy chronionej DEKO zaczynają się od tej samej sekwencji. „Pewnego dnia wszedłem do kamienicy i ku wielkiemu zdziwieniu zauważyłem, że zniknął korytarz prowadzący do mojego mieszkania”. Czasem znika dach, klatka schodowa, piwnice albo ubikacje, odcięty zostaje dostęp do wody, elektryczności i gazu.
Są w Polsce twórcy, których kochać należy. Wbijano nam to do głów od dzieciństwa: w szkole, w domu, w książkach i gazetach. Kochać ich musimy za patriotyzm, głębokie przesłanie ich sztuki, czasem także za walory artystyczne. W owym Panteonie Wielkich i Nieśmiertelnych usadzono więc Matejkę i Malczewskiego, Grottgera i Chełmońskiego. A Piotr Michałowski? Otwarta niedawno w Muzeum Narodowym w Krakowie wielka wystawa jego prac uświadamia nam, że tu sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, a uwielbienie nie takie znowu oczywiste.
Wydawnictwo Znak opublikowało „Dziennik podróży z Kantorem” prowadzony w latach osiemdziesiątych przez słynnych aktorów-bliźniaków z Cricot 2, Wacława i Lesława Janickich. Dziennik, jak twierdzi jego edytor Łukasz Drewniak, od samego początku przeznaczony był do wydania. Po śmierci mistrza Janiccy postanowili jednak odczekać dziesięć lat. Chwała im za to; chwilę po zakończeniu żałoby, w atmosferze przepychanek o schedę tudzież prób – z góry skazanych na niepowodzenie – kontynuowania dzieła Kantora bez Kantora, publikacja mogłaby wywołać fatalne wrażenie.