W szkołach jesteśmy uczeni o Polanach, Piastach, Wielkopolsce i łacińskim chrzcie Mieszka jako źródłach naszej państwowości. Wśród historyków jednak już od średniowiecza przewija się hipoteza o jej krakowskiej kolebce oraz o chrześcijaństwie przyjętym najpierw w obrządku Cyryla i Metodego.
Na tegorocznym Krakowskim Festiwalu Filmowym najbardziej podobały się dokumenty interwencyjne, pokazujące ciemniejsze strony rzeczywistości. Te jaśniejsze też zresztą nie są za wesołe.
W krakowskim mieszkaniu księgowa Jadzia oraz mim Antek, po królewsku majestatyczni, suną w średniowiecznym tańcu basse danse. Skinienie głowy, obrót tułowia, wygięcie stopy – wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. W tym roku z tańca można było nawet zdawać maturę. Co ludzi tak pociąga w tańcu – bardzo odległym od dyskotekowej gimnastyki?
Po Krystynie Czapskiej zostały dwie kamienice w Krakowie, kolekcja sztuki i pieniądze. Większość majątku zapisała Wawelowi i paru innym instytucjom. A nie synom.
W styczniu 1945 r. okrążający manewr czerwonoarmistów Iwana Koniewa pozwolił ocalić Kraków przed zniszczeniem. Marszałek uczynił to na wyraźny, osobisty rozkaz Stalina. Ten nie miał wszakże specjalnych powodów, żeby czuć do miasta sentyment. Ktoś go do takiej decyzji nakłonił. Kto?
Z uchylonych esbeckich teczek wychylają się potwory. W Krakowie boi się inteligencja, w Lublinie – kler, ponieważ pojawili się samozwańczy śledczy szukający agentów. Leon Kieres, prezes IPN, któremu, jak sam przyznał, przybyło ostatnio siwych włosów, jeździ po kraju i uspokaja gorące głowy, ale ludową lustrację trudno, bez zmiany prawa, będzie zatrzymać.
Nazwa centusie jako synonim sknerstwa wiąże się z reformą walutową w cesarstwie austriackim w 1858 r. Wtedy w miejsce złotego reńskiego guldena wprowadzono austriackiego złotego, który dzielił się na 100 części, nazwanych z inicjatywy „Gazety Lwowskiej” i krakowskiego „Czasu” centami.