Niespełna trzy miesiące wojny o Kosowo drogo kosztowały Jugosławię - albańskie wsie zostały spalone przez serbskie oddziały militarne, natomiast miasta całego kraju, drogi, mosty, lotniska, obiekty wojskowe i przemysłowe ucierpiały od NATO-wskich bomb i nawet liczenie strat potrwa jeszcze długo. Zachód oskarża Miloszevicia i uważa, że Jugosławia nie może liczyć na żadną pomoc w odbudowie dopóty, dopóki władza znajduje się w rękach obecnego prezydenta. Z kolei Belgrad liczy na wielomiliardowe odszkodowanie od krajów Sojuszu.
Pośpieszny i pomyślny rajd rosyjskich komandosów na lotnisko w Prisztinie był klasyczną zagrywką Moskwy w starym stylu: najpierw chwycić samemu, a potem - negocjować. Waszyngton bagatelizuje incydent, jakiś modus vivendi z Moskwą się znajdzie. Ale Europejczycy, zwłaszcza ci z Europy Środkowej, są wyraźnie zaniepokojeni. Tymczasem w Kosowie rozpoczyna się nowa wojna propagandowa wokół masowych grobów i zbrodni wojennych.
Wydawało się już, że osiągnięcie pokoju w Kosowie jest kwestią dni. Ale nawet wymuszenie rozejmu nie oznacza ani pokoju, ani stabilizacji. Jak będzie wyglądał protektorat NATO nad Kosowem? Pomysłów jest wiele, ale każdy otwiera nowe pole konfliktu, a może nawet prowadzi do kolejnej wojny.
Nawet surowi krytycy Billa Clintona w USA chylą przed nim kapelusza - dał w końcu nauczkę łamiącemu prawa człowieka Slobodanowi i to bez straty jednego amerykańskiego żołnierza. Pochwały te wszakże w dużej mierze wyrażają po prostu ulgę z niespełnienia się niedawnych obaw. Było już tak źle, że wydawało się, iż będzie jeszcze gorzej: wojna potrwa długo, przekształci się w drugi Wietnam albo zakończy zgniłym kompromisem ośmieszającym NATO.
"Właśnie poleciłem generałowi Wesleyowi Clarkowi (dowódcy Sojuszu w Europie), by przerwał operacje lotnicze NATO przeciwko Jugosławii" - tym komunikatem Javier Solana, sekretarz generalny NATO, oznajmił 10 czerwca o zakończeniu prawie 80 dni bombardowań. Była to pierwsza w historii "wojna o prawa człowieka". Zwycięstwo w takiej wojnie, opowiedziane w szczegółach, niewiele różni się od klęski.
Dokument, jaki po 72 dniach nalotów zaakceptował prezydent Slobodan Miloszević, różni się tylko jednym szczegółem od tego, którego odrzucenie doprowadziło do operacji NATO. Nie wspomina mianowicie o referendum, które po trzech latach autonomii Kosowa miałoby rozstrzygnąć o przyszłości tego regionu. Czy to jedno skreślenie warte było ponad stu miliardów dolarów, na jakie Jugosławia szacuje straty zadane przez Sojusz? To pytanie będą sobie teraz nieustannie zadawać Serbowie.
Uchodźcy z Kosowa przybyli do ośrodka kolonijnego w Gołkowicach pod Starym Sączem w dwóch grupach. Ci, którzy dotarli w kwietniu, zamieszkali w drewnianych domkach kempingowych. Ci, którzy na krakowskim lotnisku wylądowali 8 maja, zajęli parterowy pawilon. I zaraz między domkami a pawilonem wybuchła wojna na tle etnicznym.
Cóż za gratka dla miłośników paradoksów. Wygląda na to, że Albania najwięcej zyska na dziesięcioletnim bałkańskim konflikcie. Wygra nieuleczalnie chory człowiek Europy, państwo istniejące tylko z nazwy, dzikie pola rządzone przez rozmaite mafie i gangi, raj przemytników i wszelakiej maści podejrzanych indywiduów, w dodatku ostatnio dotknięty katastrofą największej, po II wojnie na kontynencie, fali uchodźców.
- No to witamy w wyzwolonym Kosowie - młody żołnierz z pokaźną plakietką UCK - Armii Wyzwolenia Kosowa - na ramieniu nie krył dumy. Grzmotnęło gdzieś blisko. - Spokojnie. To nasi. Wyzwolone Kosowo zaczynało się gdzieś na górskiej przełęczy, między cuchnącą, oblezioną przez muchy bezgłową padliną krowy i niemożliwie kiczowato wyglądającym, pogryzającym trawę białym koniem. Między Padesh, ostatnim posiołkiem po albańskiej stronie, i Vukmiroviciem, serbską stanicą wojskową, teraz, po jej zdobyciu w wyniku krwawych walk przez UCK - zwanym z albańska Koshare.
Duża część Szkotów, Katalończyków, większość Kosowian, Baskowie i Umberto Bossi z północy Włoch chcieliby mieć własne państwa. W Europie działa kilka silnych ruchów separatystycznych. Co nimi kieruje? Jak pogodzić separację, a nawet izolację - z integralnością państwa i z integracją kontynentu?