Przyjęło się sądzić, że w Polsce są niemal wyłącznie głęboko wierzący katolicy oraz zatwardziali ateiści. Nie bierze się pod uwagę szerokiej szarej strefy – agnostyków.
Nawet gdyby twarzą Kościoła w Polsce został nowy ks. Tischner, nic nie zatrzyma postępów laicyzacji.
Prawica triumfalnie ogłasza zwycięstwo Kościoła ojca Rydzyka. Czy w Polsce coś jeszcze zostało z idei Kościoła otwartego?
Multipleks ojca Rydzyka jest dla Kościoła i prawicy bezcenny. Służy jako koronny dowód dyskryminacji katolików przez ekipę Tuska.
Niezawodny abp Józef Michalik oświadczył niedawno, że „atakowany jest dziś Kościół przez różne środowiska libertyńskie, ateistyczne i masońskie”. Pamiętam ten styl z czasów PRL, kiedy jątrzyły „określone koła”.
Obradujący w Warszawie biskupi rzymskokatoliccy zajęli się kościelnymi procedurami w sprawie pedofilii. Musieli, bo obliguje ich do tego dyrektywa watykańskiej centrali. Ale wiele się nie napracowali, bo swoje wytyczne polski Episkopat już wydał w 2009 r., a przyjęte teraz korekty są kosmetyczne.
Ani Kościoła, ani państwa nie stać na dalsze udawanie Greka w sprawie kościelnych finansów. Już 15 marca rząd zaczyna dyskusję z Kościołem o przyszłości Funduszu Kościelnego.
Jest raport Katolickiej Agencji Informacyjnej o kondycji finansowej Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce.
20 lat temu ludzie warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej zmieniali Polskę. Teraz do władzy dochodzi następne pokolenie kikowców, które zyskuje wpływy niemal z każdą nową nominacją.
Już do 2 mln Polaków Słowo Boże dociera przez Internet.