Termin „dziedziniec pogan” robi karierę w przekazie katolickim. Dlaczego ta metafora, odwołująca się do dawnej żydowskiej Świątyni w Jerozolimie, stała się dziś tak ważna?
Czy polscy biskupi przetrzymają papieża Franciszka?
Zbuntowane wobec rzeczywistości PRL środowiska laickie i katolickie zaczęły się do siebie zbliżać w połowie lat 70. Ważnym krokiem na tej drodze była książka Adama Michnika „Kościół, lewica, dialog”.
Polski Kościół jest absolutnie przekonany o posiadaniu prawdy na wyłączność. Każdy głos inny, podważający to przekonanie, jest heretycki i kruszący podstawy katolickiej wiary – o sprawie ojca Krzysztofa Mądla mówi prof. Stanisław Obirek, były jezuita.
Wygląda, jakby parafianie księdza Wojciecha Lemańskiego wypowiedzieli posłuszeństwo Kościołowi. Bronią zawzięcie proboszcza, który obraził biskupa, przygarnął dzieci z in vitro, udzielał wywiadów antykościelnym mediom, a nade wszystko „trzymał z Żydami”. Coś dziwnego stało się w tej parafii.
Portal polskich jezuitów chce przyciągnąć ludzi do faceBoga i ma w tym podejściu sprzymierzeńca – innego jezuitę, papieża Franciszka. A cały religijny Internet uczy się, jak wykorzystywać memy i tweety.
Franciszek wzywa kler do skromnego życia, a media przypominają, że w Buenos Aires mieszkał w skromniutkim mieszkaniu, a nie w kardynalskich apartamentach. Czy głowa Kościoła czułaby się nieswojo podczas gościny w Polsce? To zależy u kogo.
Kiedyś były świątyniami. Zapomniane przez wiernych i odarte ze świętości, służą dziś pomniejszym bogom. W odświęconych kościołach można zamieszkać, naprawić samochód, zjeść obiad, obejrzeć film, szukać kredytu albo się upić. Dla jednych to świętokradztwo, dla innych – wymowny znak czasu.
Mówiąc o proboszczu, mieszkańcy podtoruńskiego Czernikowa ściszają głos. Kolęda to w wiosce nerwowy czas. Dorośli liczą pieniądze, a dzieci obrazki.