Antropolożki, autorki książki „Maska w czasach zarazy”, prof. Małgorzata Karwatowska i dr hab. Ewa Głażewska, o tym, co maseczki pandemiczne mówią o tych, którzy się za nimi skrywają.
Pandemia miała wywołać wielką falę problemów psychicznych. Jednak badania naukowe pokazują, że ta wcale nie nadeszła.
W cieniu barbarzyńskiej wojny na Ukrainie nie maleje zagrożenie ze strony koronawirusa dla osób pozbawionych naturalnej odporności. I choć przed atakiem zarazków nie chronią ich nawet szczepionki, jest już sposób na to, by czuli się bezpieczniej. W Polsce na razie trudno dostępny.
Czy to już koniec: izolacji, masek, zamkniętych szpitali, codziennych raportów o liczbie zakażonych i zmarłych? Wkrótce pewnie tak. I co ma być dalej?
Dwa lata po tym, jak Mieczysław Opałka trafił do szpitala, polski pacjent zero narzeka na zdrowie, ochronę zdrowia i dziennikarzy. Dla miejscowych jest celebrytą, dla niektórych dowodem, że pandemia to ściema.
Na wspólnej konferencji prasowej premier i minister zdrowia ogłosili zniesienie większości obostrzeń związanych z epidemią covid-19. Pozostanie obowiązek noszenia maseczek.
Sceptycy krytykują szczepionki przeciw covid, bo nie zatrzymują rozprzestrzeniania koronawirusa ani nie chronią przed jego nosicielstwem. Ale jeśli to się niedługo zmieni, będą skłonni przyjąć preparat do nosa?
Piąta fala nie zalała gospodarki dzięki pracodawcom, którzy bezprawnie wprowadzili obostrzenia, na jakie rząd, ze strachu przed antyszczepionkowcami, się nie zdecydował. Rządowa strategia walki z pandemią okazała się zresztą fikcją.
Szczepienia u dzieci, które skończyły piąty rok życia, trwają w większości krajów już ponad dwa miesiące. Ale w Wielkiej Brytanii nie wydano w tej sprawie decyzji. Skąd taka zwłoka, skoro to Brytyjczycy zarejestrowali szczepionkę jako pierwsi?
Mijają dokładnie dwa lata (11 lutego), odkąd do światowego rejestru chorób zakaźnych wpisano nową: Covid-19. W tym czasie zdążyliśmy się już przekonać, że bardziej zabójcze niż sam wirus są ludzka głupota, egoizm, przesądy.