Amok ogarnął piłkarski świat. Mundial 2002 w Korei i Japonii trwa.Wielka Loża Komentatorów POLITYKI zebrała się, by ocenić pierwsze dni rozgrywek. W dyskusji udział wzięli: Marek Kondrat, Jerzy Pilch, Grażyna Torbicka, Mariusz Walter, Donald Tusk. Redakcję reprezentowali Jerzy Baczyński, Zdzisław Pietrasik oraz Sławomir Mizerski, który wynurzenia komentatorów zrelacjonował.
W Azji naprawdę potrafią grać w futbol. Przekonali się o tym niedawno polscy piłkarze, przegrywając z Japonią 0:2. W mundialu wystartują czterej przedstawiciele tego kontynentu. Dwa miejsca FIFA przyznała gospodarzom mistrzostw – Japonii i Korei Płd., dwa wywalczyły w eliminacjach Chiny i Arabia Saudyjska. Wystąpią więc aż trzy zespoły z Dalekiego Wschodu.
Spróbujcie nas poznać i zrozumieć – w ten sposób Korea Południowa odpowiada na apele obrońców praw zwierząt, by jeszcze przed piłkarskimi mistrzostwami świata zakazała jedzenia psiego mięsa. I dodaje, że nie będzie żadnych zakazów. Dla Koreańczyków psia kwestia ma bardziej fundamentalny charakter niż prawo do swobodnego wyboru jadłospisu.
Sukces polskich piłkarzy, którzy jako pierwsi z Europy wywalczyli awans do finałów mistrzostw świata w 2002 r. w Korei Południowej i Japonii, jest tym większy, że do rozgrywek zgłosiła się rekordowa liczba 198 reprezentacji! Z tego tylko 32 zmierzą się w finale o szczerozłoty Puchar Świata. Znaleźliśmy się więc w ścisłej elicie najpopularniejszego na świecie sportu. Co wiemy o mundialu, w którym po 16 latach przerwy znów przyjdzie grać Polakom?
Rok po upadku koreańskiego koncernu Daewoo los jego polskich spółek wydaje się coraz bardziej niepewny. W Lublinie rozpoczęto grupowe zwolnienia, na Żeraniu zapowiedziano politykę zaciskania pasa. Za kilka dni do Seulu wyrusza rządowa delegacja, by dowiedzieć się, jaki los czeka polskie zakłady Daewoo. Koreański koncern jest drugim co do wielkości zagranicznym inwestorem w naszym kraju, bezpośrednio lub pośrednio dającym pracę 50 tys. Polaków.
Kim De Dzung uhonorowany w Oslo tegoroczną pokojową Nagrodą Nobla był już kilkakrotnie wysuwany do tego wyróżnienia za działalność w obronie praw człowieka i demokracji. Norweski komitet Nagrody nieprzypadkowo wyeksponował wielką siłę moralną, z jaką Kim De Dzung, zwany południowo-koreańskim Mandelą, głosił idee pojednania i przebaczenia.
Pierwsze spotkanie przywódców dwóch państw koreańskich ponownie obudziło nadzieje na zjednoczenie podzielonego od 55 lat kraju. Zarówno w Phenianie jak i w Seulu nie ukrywano, że sukces szczytu był ważnym krokiem w tym kierunku. Prezydent Południa Kim De Dzung zapowiadał z dumą powstanie silnego państwa „pierwszej klasy”. Ale czy to w ogóle możliwe?
Początek zjednoczenia Korei? Spotkali się przedstawiciele dwóch państw pozostających w stanie wojny, z których jedno – Korea Północna nazywa drugie – Koreę Południową – „marionetkowym sługusem imperializmu”. Na Północy wodzowi oddaje się cześć boską, mimo że zmarły tam z głodu setki tysięcy ludzi.
Koncentracja wojsk Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej (KRLD) w rejonie 38 równoleżnika rozpoczęła się, pod okiem radzieckich doradców, 12 czerwca 1950 r. Objęła ok. 90 tys. żołnierzy i została zakończona 23 czerwca. Następnego dnia dowódcy otrzymali rozkazy podjęcia działań ofensywnych o świcie 25 czerwca.
Koreański koncern Daewoo (co znaczy Wielki Wszechświat) rozsypał się niczym domek z kart zostawiając wierzycielom niespłacone gigantyczne długi i zmartwienie, co zrobić z setkami spółek rozsianych po całym świecie. Dla gospodarki koreańskiej rozpad koncernu stanowi poważny problem, jednak i Polska nie uniknie związanych z tym kłopotów.