Reanimacja miejsca służącego do prób silników rakietowych i wystrzeliwania satelitów wygląda na odpowiedź Kim Dzong Una na nieudany zeszłotygodniowy szczyt z Donaldem Trumpem.
Nic konkretnego – to efekt drugiego szczytu Donalda Trumpa z Kim Dzong Unem. Prezydent USA i przywódca Korei Północnej skrócili szczyt w Hanoi. Nie zjedli wspólnego lunchu, a trudno o bardziej wymowny dowód braku dobrej woli. No i nic nie podpisali.
Ich szczyty wciąż nazywamy historycznymi, bo daleko im od rutyny. Z danych wywiadów, zwłaszcza amerykańskiego, wynika, że Kim zawsze dobrze przygotowuje się do negocjacji.
Prześladowcami są często urzędnicy i policjanci. Koreanki nie mogą liczyć na żadną pomoc.
Prace nad ustanowieniem połączeń kolejowych między Koreą Północną i Koreą Południową zostały wstrzymane. Obserwatorzy widzą w tym taktyczną złośliwość Amerykanów.
Ludzie Donalda Trumpa twierdzą, że uda im się skłonić Kim Dzong Una do ekspresowego rozbrojenia. Ale Kim ma raczej inne plany.
Jedźcie do Korei Północnej, bo po umowie z Ameryką zaraz pojadą tam wszyscy. Cena wycieczki: tysiąc euro plus poparcie dla reżimu.
Ivanka Trump i Jared Kushner pracują w Białym Domu „za darmo”. Ich wielomilionowe dochody wzbudzają jednak wątpliwość, czy zachowują się wyłącznie jak urzędnicy państwowi, czy też przy okazji dbają o swoje globalne interesy.
Rozmowa z Josephem Nye, jednym z najwybitniejszych amerykańskich politologów, o tym, czy wierzyć Korei Płn. i dlaczego Europa musi przeciwstawić się prezydentowi USA.
Szczyt został odwołany czy nie? Sprawie spotkania obu przywódców towarzyszy atmosfera niedomówień.