Kilkunastu katowickich adwokatów poprosiło sąd o zwolnienie z obowiązku obrony z urzędu byłych zomowców oskarżonych o oddanie śmiertelnych strzałów do górników Kopalni Wujek. We wnioskach o wyłączenie mecenasi powołują się na względy emocjonalne, moralne i polityczne, które - jak tłumaczą - nie pozwalają im działać w interesie klientów. W prawniczym środowisku mówi się raczej o bardziej przyziemnych przyczynach odmowy - zapowiadający się znowu na lata proces nie jest dla adwokatów atrakcyjny finansowo.
Sądo-lotkiem nazwano losowanie sędziów, którzy od nowa mieli poprowadzić proces w sprawie śmierci w stanie wojennym górników z Kopalni Wujek. Wyłonieni w pierwszym ciągnięciu odmówili, powołując się na pośrednią lub bezpośrednią znajomość z oskarżonymi. Następni, wskazani przez ślepy los, zwrócili się do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy innemu sądowi, ponieważ na Śląsku - ich zdaniem - nie ma warunków do swobodnego orzekania.