Rząd PiS i Solidarnej Polski zapowiadał twardą walkę o anulowanie kary za Turów. Nic z tego, musiał się pogodzić, że nic nie wskóra. Porażką kończą się też starania o przekreślenie kar za Izbę Dyscyplinarną. Cały czas są naliczane i potrącane.
Ogłoszono oficjalnie, że serial toczący się wokół Kopalni Węgla Brunatnego Turów, realizowany w koprodukcji polsko-czeskiej, wchodzi w sezon finałowy. Wszystko kończy się happy endem i okrzykami „kochajmy się”!
Bruksela kontynuuje procedurę ściągania kar za Izbę Dyscyplinarną i Turów. I już namierza lutowe przelewy z unijnego budżetu, by potrącić z nich karę za sprawę kopalni.
Jeśli ta zaraza prawdy zacznie się szerzyć, w rządzie nie pozostanie już nikt. Trzeba odnotować te niezwykłe wydarzenia, bo gdy autorytarna władza zaczyna sama siebie krytykować, a w reakcji dochodzi do dymisji, to należy uznać, że weszła w fazę turbulencji i walk frakcyjnych.
„Bądźmy uczciwi i przyznajmy, że powodem sporu była jednak arogancja pewnych ludzi” – mówił w wywiadzie dla „Deustche Welle” ambasador Polski w Pradze Mirosław Jasiński, mając na myśli szefów kopalni Turów, PGE i rząd Zjednoczonej Prawicy. I za to teraz czeka go dymisja.
Polityczno-gospodarczy thriller pt. „Wojna o Turów” to serial, który wydaje się nie mieć końca. Właśnie zaczęła się piąta seria – i już na starcie mamy sporo zwrotów akcji. Koszt tej superprodukcji rząd oszacował wstępnie na 200 mln zł. Zapłacimy wszyscy i zapewne dużo więcej. Ale nie uprzedzajmy wypadków.
Czas najwyższy na refleksję nad szkodami społecznymi wyrządzanymi przez tę kopalnię – pisze aktywistka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.
Wciśnięty między Czechy i Niemcy „worek turoszowski” aż trzeszczy od emocji. Do sąsiedzkiej wojny wciągnięto krecika.
Rządowe chodzenie na prawne skróty zaczyna się mścić. Greenpeace wystąpił o unieważnienie koncesji dla kilku dużych kopalń węgla kamiennego na Śląsku. Na końcu sprawa trafi zapewne do Brukseli, która już raz stwierdziła, że wydając koncesję, Polska naruszyła unijne prawo.
Należąca do PGE elektrownia w Turowie odpowiada za ok. 3 proc. wytwarzanej energii elektrycznej w kraju, ale w sytuacjach kryzysowych jej znaczenie dla stabilnej pracy sieci jest krytyczne.