Większość ze zmian w prawie, których wymaga konwencja stambulska – w tym możliwość nałożenia przez policję nakazu natychmiastowego opuszczenia domu przez sprawcę przemocy – została wprowadzona. W praktyce wielu postanowień konwencji Polska nie wykonuje – z przyczyn ideologicznych.
Badanie konstytucyjności konwencji stambulskiej potrwa tak długo, aż wszyscy o niej zapomną i nie trzeba jej będzie wypowiadać.
„Konwencja stambulska godzi w nasz porządek prawny, ma ideologiczne podłoże i niewłaściwie definiuje źródła przemocy” – oświadczył szef rządu Mateusz Morawiecki.
Kto i kiedy zatrzyma „płeciowych” bojowców (obojga płeci) kompromitujących Polskę na całym świecie? Przecież nie obecny lokator Pałacu Namiestnikowskiego.
Wycofanie się Polski z konwencji stambulskiej stanowiłoby poważny krok wstecz w zakresie przestrzegania praw człowieka – czytamy w oświadczeniu Rady Europy.
Pomysł, jak się wydaje, był autorski. Być może motywowany potrzebą umocnienia swojej pozycji w PiS, być może frustracją prymusa, który szykował się na delfina, a urósł mu konkurent.
PiS robi wszystko, by Polska przestała być stroną konwencji stambulskiej. Argumentuje, że zastrzeżenia mają przecież też inne kraje. Więcej w tym, niestety, propagandy niż faktów.
Konwencji antyprzemocowej nie podpisały Rosja i Azerbejdżan, dwa z 47 krajów należących do Rady Europy. Nie ratyfikowało jej 11 członków RE, w tym sześciu z Unii Europejskiej.
Zarówno rząd, jak i np. Instytut Ordo Iuris lubią podkreślać, jak dobrze wypadamy na tle innych krajów, nie mając problemu z przemocą. Tyle że przemilczają twarde dane na ten temat.
To już kolejne podejście Zbigniewa Ziobry do wypowiedzenia przez Polskę konwencji antyprzemocowej. Pytanie, czy zdoła za sobą pociągnąć rząd PiS.