Konstytucję majową 1791 r. uważa się – obok Grunwaldu, Solidarności i Euro 2012 – za dowód na to, że Polak potrafi. Niestety, w tym akurat wypadku, choć bardzo się starał, okoliczności mu nie sprzyjały.
Za nazwanie przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Konstytucji 3 Maja drugą w Europie na głowę państwa posypały się gromy. Tymczasem spora część historyków uważa, że miał on rację.
Polska mogła odrodzić się jako monarchia konstytucyjna. Ostatecznie stała się republiką, co usankcjonowała uchwalona przed 90 laty konstytucja marcowa.
„Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”, mówi art. 1 konstytucji. Gdyby Polacy byli ze sobą szczerzy, to zdanie brzmiałoby: „Rzeczpospolita Polska jest wspólnym kłopotem i wstydem wszystkich obywateli”.
W Sejmie rozpoczęły się prace nad zmianą konstytucji z 1997 r. Tym razem mniej w tym ideologicznego zadęcia, a więcej konkretów. Nie brak jednak propozycji kontrowersyjnych.
Jak zapowiadał, tak zrobił. Jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej Bronisław Komorowski opowiadał się za ograniczonymi zmianami w konstytucji.
Odbierając dowód, każdy 18-latek otrzymywałby egzemplarz konstytucji, a także flagę złożoną w ładnym etui i hymn na odpowiednim nośniku. Uroczystość miałaby się odbywać kilka razy w roku, na sesji rady gminy.
Rząd na wtorkowym posiedzeniu miał się zająć od dawna zapowiadanymi zmianami w konstytucji o dużym ciężarze gatunkowym. Dobrze, że tego nie zrobił.
Donald Tusk – jako szef rządzącej partii – przedstawił propozycje zmian w Konstytucji RP. Już dostaje mu się za to zarówno od tych, którzy uznają reformy za mało znaczącą kosmetykę, jak i od tych, którzy mówią o chęci przypodobania się populistom.
Propozycja zmiany konstytucji jest chyba pierwszym od lat większym, autorskim projektem politycznym Donalda Tuska.