Pomnik Czynu Rewolucyjnego w Rzeszowie jest dziś dziełem sztuki i zabytkiem. Bernardyni zdecydowali niespodziewanie o przekazaniu go za darmo Stowarzyszeniu Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia, które chciałoby go wyburzyć. Wbrew władzom miasta i mieszkańcom.
„Nie masz lepszego, głosuj na Szumnego” – podśpiewywano przed drugą turą. Ale lepszy okazał się Konrad Fijołek. Jeśli wynik się potwierdzi, można powiedzieć, że Rzeszów został obroniony, głosując przeciw rządom PiS.
Wybory nie dają odetchnąć nawet partyjnym centralom, które walczą o poprawę wyniku i wspierają swoich kandydatów. Przed nami starcia o największe miasta i mniejsze, ale istotne i symboliczne potyczki.
Niedzielne wybory na prezydenta Rzeszowa miały bardzo lokalny charakter, ale ogólnopolskie partie powinny z nich wyciągnąć wnioski. I nie są one wcale takie oczywiste.
Konrad Fijołek wygrał zdecydowanie. Tylko czy wybory prezydenta Rzeszowa – miasta wojewódzkiego, ale nie największego i położonego mało centralnie – będą miały wpływ na sytuację polityczną w kraju?
Przyspieszone wybory prezydenckie w Rzeszowie rozstrzygnęły się już w pierwszej turze. Konrad Fijołek, wspólny kandydat opozycji, zdobył 56,51 proc. głosów.
Na finiszu nikt nie odpuszcza. Tylu kamer telewizyjnych nie rozłożono od czasów wizyty papieża Jana Pawła II, tylu polityków nie było tu nigdy naraz. Jakby los kraju miał się rozstrzygnąć tej niedzieli.
Rzeszów nigdy nie był tak oblegany i ważny, a wszystko za sprawą przedterminowych wyborów prezydenckich. W blokach startowych stoją dwaj posłowie, z których jeden jest wiceministrem, obecna wojewoda i „swój” człowiek, czyli samorządowiec. Kraj czeka z nadzieją na wyniki.