Nowy kierowca przyszedł do zajezdni na Jagiellońską w dniu, w którym zaczynali strajk. Starzy szoferzy powiedzieli, że może ść do domu, to nie jego strajk. Rano – jak tu się mówi – na Kielce nie wyjechał z bazy żaden autobus. I tak było przez osiemnaście następnych dni.
W Polsce mamy coraz więcej hipermarketów, centrów handlowych, osiedli. Kiedy w sklepach pojawiają się pierwsi klienci, a do mieszkań wprowadzają lokatorzy, zamiast radości z inwestycji, zazwyczaj zaczyna się komunikacyjny horror.
Produkowane w Polsce komfortowe autobusy podbijają zachodnią Europę. A my jeździmy sprowadzanymi stamtąd zdezelowanymi gruchotami. Czy to sprawiedliwe?
Szarańcza, partyzanci, stonka – takimi epitetami dyrektorzy PKS obrzucają kierowców pasażerskich busów. Ci z kolei oskarżają PKS o blokowanie dostępu do przystanków. Na drogach trwa wojna o pasażerów.
Najpierw w wiadukcie w Al. Jerozolimskich nad linią kolejki WKD zrobiła się spora dziura. Potem na tory spadł kilkusetkilogramowy kawał betonu. Zamknięcie nawet jednej arterii oznacza komunikacyjny zawał. Drogowcy zamknęli wiadukt. Stolicę dotknął komunikacyjny paraliż. Stan polskich dróg jest taki, że podobna katastrofa może zdarzyć się wszędzie.
Szukając sposobów ratowania państwowej kasy minister finansów zaproponował ograniczenie budżetowych dopłat do ulgowych i bezpłatnych biletów komunikacji publicznej.
W wakacje gapowiczów przybywa. Dla znawców zjawiska jazdy na gapę Polska dzieli się na wschodnią i zachodnią. Wschodnia jest wyraźnie bardziej podatna na pokusę oszukania przewoźnika. W Katowicach lub Wrocławiu mało kto się oburza, gdy na jednej trasie jest kontrolowany czterokrotnie, a w Lublinie lub Białymstoku robi się z tego powodu rwetes. Warszawę kontrolerzy zaliczają do Polski wschodniej.
Warszawa jako ostatnia duża polska metropolia w połowie lipca wprowadziła w centrum strefę płatnego parkowania. W ten sposób chce skłonić mieszkańców do bardziej umiarkowanego korzystania z własnych aut, choć w zamian nie jest im w stanie wiele zaoferować. Doświadczenia Krakowa, Poznania lub Gdańska dowodzą, że samym płatnym parkowaniem nie uda się rozwiązać coraz dramatyczniejszych miejskich problemów komunikacyjnych.
Miasto sparaliżowane przez korki, zalewane przez wodę wydostającą się z pękających rur, zatłoczone autobusy i tramwaje, dziurawe ulice i chodniki, obskurne budki i stragany wdzierające się w każdą szczelinę, wszechogarniający brud i bałagan. W nie najlepszym stanie wchodzi Warszawa w piąty wiek stołeczności.Jest też inna Warszawa - nowoczesna, europejska. Jak grzyby po deszczu wyrastają efektowne biurowce ze szkła i aluminium, luksusowe rezydencje, wielkie supermarkety. Warszawa przeżywa boom budowlany, który przez europejskich specjalistów porównywany jest tylko z tym, co dzieje się dziś w Berlinie. Jest to głównie zasługą inwestorów zagranicznych. Blisko 40 proc. inwestycji zagranicznych ma miejsce właśnie w stolicy i jej najbliższym otoczeniu. Tu zarejestrowana jest co trzecia spółka z udziałem kapitału zagranicznego. Wartość obiektów biurowo-usługowych budowanych w latach 1996 i 1997 na terenie gminy Warszawa Centrum przekroczyła miliard dolarów. Pojawili się tu poważni inwestorzy, tacy jak np. ING Real Estate z Holandii, Skanska International Building ze Szwecji, FIM z Włoch czy Ilbau z Austrii. Nowe siedziby budują polskie instytucje finansowe i ubezpieczeniowe jak PKO BP, PBK, BRE, PZU SA. Powstaje europejska siedziba koreańskiego koncernu Daewoo (będzie to najwyższy budynek w stolicy po Pałacu Kultury). Rodzą się też inwestycje użyteczności publicznej: Biblioteka Uniwersytecka, Centrum Giełdowe, Sąd Najwyższy.Prognozy mówią o dalszym rozwoju stolicy. Jej atutem są olbrzymie, czekające na zagospodarowanie, przestrzenie. Należy tylko pokonać bariery.