Inauguracja Europejskiej Wspólnoty Politycznej zakończyła się sukcesem. Nie ma jednak porozumienia w sprawie wspólnego zbijania cen energii. Część członków UE, w tym Polska, nie może pogodzić się z pomysłem Niemiec, które chcą wydać 200 mld euro na własny hamulec. Innych na to nie stać.
Przedstawiciele 27 krajów UE zgodzili się na kolejny pakiet sankcyjny wymierzony w Rosję. Powinien zostać sformalizowany jeszcze w tym tygodniu.
„Rządy Orbána przekształciły Węgry w system autokracji wyborczej” – ogłosili w środku tygodnia europosłowie. W niedzielę Komisja Europejska przyjęła wniosek o zawieszenie im dużej części funduszy w ramach reguły „pieniądze za praworządność”. To pierwsza tego typu decyzja w historii. Czy Orbán uratuje pieniądze?
Komisja Europejska chce limitu cenowego na gaz importowany z Rosji, Polska domaga się ograniczenia także dla gazu m.in. z Norwegii. Apele premiera Morawieckiego o pułap ceny za CO2 pozostają nadal bez odzewu.
Polityka PiS jest kulą u nogi osłabiającą międzynarodową pozycję Polski. Nawet wyjątkowa rola w sprawie Ukrainy, a taka jest, nie sprawi, że Warszawa awansuje do pierwszej ligi w UE. Bruksela na szczęście rozdziela problemy, starając się nimi nie skażać całej relacji z danym krajem.
Skoordynowana polityka obronna, mniej jednomyślności, za to więcej skuteczności w obronie wartości europejskich. Na praskim Uniwersytecie Karola Olaf Scholz wygłosił programową mowę o reformach Unii.
Nie ma zgody UE na odcięcie Rosjan od wiz turystycznych do strefy Schengen. Ale uznano, że ich wzmożony napływ do krajów graniczących z Rosją może być zagrożeniem. I stąd prawo do ostrego przesiewania wjeżdżających.
Cztery międzynarodowe organizacje sędziowskie domagają się od TSUE unieważnienia polskiego KPO. Przekonują, że kamienie milowe lekceważą jego wyroki.
Nawet gdyby rząd przeprowadził reformy sądowe zgodnie z warunkami Brukseli, nie otrzymałby pełnej wypłaty z Funduszu Odbudowy. Wciąż brakuje kilku „kamieni milowych”, czyli istotnych reform.
Bruksela wzywa do redukcji zużycia gazu o 15 proc. Najpierw dobrowolnie, ale w razie „stanu alarmowego” – w ramach obowiązkowych cięć pilnowanych przez Komisję Europejską.