Pociągi i tory to wdzięczny temat w kampanii. Platforma skupia się na sukcesach, a PiS na porażkach. Tych drugich jest, niestety, sporo, bo kolej wolno uczy się wydawać unijne pieniądze.
Od grudnia pociągi na niektórych trasach przyspieszą, a na torach pojawi się więcej nowoczesnych składów. Niestety, bez budowy nowych linii kolej pozostanie dla wielu Polaków tylko dodatkiem do dróg.
Starej linii kolejowej ze Świdnicy do Jedliny-Zdrój, inżynierskiej perełki, nie ma już od ponad 20 lat. Przegrała z samochodem. Pozostała we wspomnieniach jako symbol lokalnej wspaniałości. Jest szansa, żeby znów ożyła, zanim zginą ostatnie tory.
Musi zginąć ze dwoje ludzi – mówiła – żeby wzięli się za ten przejazd. Zginęli kilka dni później. Dwójka jej dzieci.
Cieszyć mogą się konkurenci kolei, bo pasażerowie tanich składów nie przesiądą się raczej do ekspresów.
PKP Intercity przewozi o 8 proc. pasażerów więcej niż rok temu. Jednak na wieszczenie sukcesu jeszcze za wcześnie.
Nowa oferta Lotu to kolejna salwa w bitwie o polskich klientów. Ceny na wielu połączeniach są już dumpingowe.
Budowa metra w stylu w warszawskim doprowadziłaby inne polskie miasta do bankructwa. Są jednak tańsze rozwiązania, nad którymi warto pomyśleć, póki mamy do dyspozycji unijne pieniądze.
W dużych miastach pasażerów w autobusach i tramwajach przybywa. Na prowincji jednak wielu Polaków skazanych jest tylko na własny samochód.
Najpierw kłopoty Pendolino w Polsce, a teraz Pesy w Niemczech pokazują, że na kolei śladów europejskiej integracji trudno szukać.