Czy żony pracowników stoczni będą chodziły do firmy na wywiadówki w sprawie mężów? A może będą otrzymywać z zakładu specjalne premie za sprawowanie nadzoru nad jakością stoczniowej produkcji? Tego rodzaju pytania zadają sobie mieszkańcy Szczecina. Zarząd tutejszej stoczni uznał bowiem, że ich pracownicy bardziej słuchają żon niż pracodawcy.
Parlamentarna debata nad skróceniem o dwie godziny tygodniowego czasu pracy koncentruje się wyłącznie na ekonomicznym i politycznym aspekcie zagadnienia. Jak dotychczas nikt spośród dyskutantów nie zwrócił uwagi na to, w jaki sposób Polacy mogą wykorzystywać te dwie darowane przez parlament godziny. Istnieje podejrzenie, że wielu wykorzysta je na dodatkową pracę.
Rządowi trudno się zdecydować, czy jego faworyzowanym dzieckiem są ludzie pracy, czy raczej przedsiębiorcy. Ci pierwsi są wprawdzie bardziej liczni, o czym przypominają nie tylko co cztery lata w czasie wyborów, ale i w masowych wystąpieniach, jak dwa tygodnie temu. Ale od tych drugich bardziej zależą wyniki gospodarki, ostatnio niepokojąco słabe, a przecież zależne nie tylko od światowych kryzysów, ale także od obciążeń pojedynczego przedsiębiorcy. Czasu na decyzję zostało rządowi niewiele: w połowie października kończą się konsultacje społeczne, wkrótce potem projekt musi się znaleźć w Sejmie. Od nowego roku ma wejść w życie znowelizowany kodeks pracy.