Przejmująca opowieść o macierzyństwie i adopcji.
Roinsardowi udało się wskrzesić naiwny, sztuczny, wielokrotnie parodiowany świat, z wdziękiem i biegłością, której można mu tylko pozazdrościć.
Gdyby stworzyć osobną kategorię filmów dziwolągów, których wartość mierzy się liczbą tzw. numerów, a nie ciężarem psychologicznej opowieści, „Holy motors” Francuza Leosa Caraxa plasowałby się w ścisłej czołówce.
„W pół drogi” porusza bolesną przyziemnością, brakiem religijnego pocieszenia, skądinąd typowym dla zachodnioeuropejskiego kina.
Ponad 20 mln widzów w samej Francji, kolejne miliony w 50 krajach, do których „Nietykalni” zostali sprzedani. Sukces, jakich mało w historii kina.
Strzelanka z elementami RPG, tak można skwitować zrealizowaną z wielkim rozmachem wojenną sagę o francuskiej dziennikarce więzionej przez afgańskich talibów.
Przez połowę filmu śledzimy wyprawę kochanków ukradzioną łodzią po rzekach i jeziorach, z dala od miast.
Przy pozorach głębi reżyser buja w obłokach, lekceważy realia, gubiąc psychologiczne prawdopodobieństwo.
Ten dramat obyczajowy stylistycznie nawiązuje do osiągnięć francuskiej nowej fali.
„Współczesna kultura usypia, jest manipulacją” – mówi austriacki reżyser Michael Haneke, autor nagrodzonej Złotą Palmą w Cannes „Białej wstążki”.