Ich szczyty wciąż nazywamy historycznymi, bo daleko im od rutyny. Z danych wywiadów, zwłaszcza amerykańskiego, wynika, że Kim zawsze dobrze przygotowuje się do negocjacji.
Kilkudniowa chińska podróż to część przygotowań do rychłego szczytu Kima z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Miałoby do niego dojść za kilka tygodni.
Malezyjski sąd wznawia proces dwóch kobiet, które wzięły udział w zabójstwie przyrodniego brata przywódcy Korei Północnej. To najgłośniejsza sprawa karna w Azji Wschodniej.
Ludzie Donalda Trumpa twierdzą, że uda im się skłonić Kim Dzong Una do ekspresowego rozbrojenia. Ale Kim ma raczej inne plany.
Trump, kierując się zasadą żelaznej niekonsekwencji w polityce zagranicznej, zmienił amerykańskie nastawienie. Dzięki temu to Kim zyskuje więcej.
Donald Trump jest pierwszym urzędującym amerykańskim prezydentem, który spotkał się z północnokoreańskim przywódcą.
W przypadku prezydenta USA zachodzi niebezpieczeństwo, że efekciarstwo przeważy nad realnymi efektami.
Apetyt na Kima nie wynika z jego atrakcyjności czy znaczenia. Raczej użyteczności.
Szczyt został odwołany czy nie? Sprawie spotkania obu przywódców towarzyszy atmosfera niedomówień.
Sprytna zagrywka negocjacyjna? Ego zmieszane z dziecinadą? A może posunięcie o strategicznej przenikliwości?