Zyta Gilowska, żądając dla siebie rangi wicepremiera, sądziła zapewne, że to ona będzie kształtowała politykę gospodarczą rządu. Ale gdy przedstawiła propozycje podatkowe na 2007 r., spotkała się z publiczną reprymendą ze strony drugiego wicepremiera Ludwika Dorna. Kto dziś zatem rządzi polską gospodarką?
Wojna toczy się na całego. Władza twierdzi, że buntownicy walczą z jej pomysłami reform, bo chcą utrzymać wygodne dla interesów ich branży status quo. Buntownicy dowodzą, że bronią zasad cywilizowanego państwa prawa przed butną, przekonaną o swej nieomylności i wykazującą skłonności autorytarne, władzą.
Prezydent Lech Kaczyński zadowalająco przeszedł pierwszą próbę poważnych rozmów zagranicznych w Waszyngtonie. Ale zaraz po powrocie musi stawić czoło dymisji swego ministra spraw zagranicznych. Prof. Stefan Meller nie wytrzymuje napięć wynikających z odmiennych wizji Polski w Europie, a naszej polityce zagraża bałagan.
Na korepetycje do Kazimierza Marcinkiewicza! Takie hasło mogłoby przyświecać uroczystym obchodom stu dni istnienia obecnego rządu. To tradycyjnie pierwszy moment, w którym mówi się: sprawdzam.
Podpisany przez PiS, Samoobronę i LPR pakt stabilizacyjny zawiera listę ponad stu ustaw. Jeśli to ma być propozycja nowego ładu w Polsce, to ciekawe, że zupełnie inną wysłano nieco wcześniej do Brukseli.
Krakowski Salon „Polityki” po przerwie wznowił działalność, tym razem w słynnej Piwnicy pod Baranami (zespół Piwnicy jest współorganizatorem spotkań). Pierwszym gościem w piątek 27 stycznia był premier Kazimierz Marcinkiewicz. Najpopularniejszy obecnie polski polityk.
Po objęciu urzędu premier Kazimierz Marcinkiewicz zapowiadał, że nowych wojewodów mianuje w ciągu trzech tygodni. Zajęło to prawie trzy miesiące. Ale czas też nie został zmarnowany. Nominacje otrzymali członkowie i sympatycy PiS.
W spółkach Skarbu Państwa miało zapanować wzmożenie moralne. Koniec z kolesiostwem, z rozdawaniem posad działaczom partyjnym. Teraz liczyć się będzie jedynie uczciwość i kompetencja – obiecywano. Kilka miesięcy później obserwujemy przyspieszone obroty karuzeli kadrowej, z której więcej osób spada, niż na nią wskakuje. Kto tym kręci i po co?
Zamiast stabilizacji możemy sobie zafundować stagnację
Z rządowymi programami budowy autostrad jest jak z konkursami w jeździe figurowej na lodzie: każda ekipa ma ambicję pokazania czegoś własnego. Zaczyna się od szumnej zapowiedzi, potem jest kilka efektownych figur, kończących się nieuchronnie zderzeniem z twardym lodem. Marek Pol masuje jeszcze obolałe miejsca, a tymczasem jego następca Jerzy Polaczek rozpoczyna prezentację własnego programu.