Zaczynamy oczyszczanie państwa – powiedział z satysfakcją Jarosław Kaczyński po przegłosowaniu przez Sejm ustawy powołującej do życia Centralne Biuro Antykorupcyjne i ostatecznym utworzeniu sejmowej komisji śledczej do spraw prywatyzacji banków. Ruszyła koalicyjna maszynka do głosowania.
Było 16 ministerstw, teraz jest 19, było dwóch wicepremierów, jest czterech; w nowych resortach, a pewnie także w części dotychczasowych pojawi się armia sekretarzy stanu i doradców w gabinetach politycznych. Tak uzupełniony rząd rusza do realizacji programu „tanie państwo”. PiS nie tyle podzielił się posadami, co je rozmnożył.
Rekonstrukcja rządu Kazimierza Marcinkiewicza i pojawienie się w nim wicepremierów Andrzeja Leppera i Romana Giertycha to coś więcej niż zwykłe poszerzenie koalicji i budowanie większości parlamentarnej. To zasadnicza zmiana. Największa polityczna zmiana po 1989 r.
Krążą między gabinetami i próbują się układać. Koalicja trzech czy czterech? Rząd na pół roku czy na trzy lata? I oczywiście pytanie będące stałym elementem gry – kiedy wybory? Pod jednym względem sytuacja polityczna pozostaje stabilna. Jest po prostu nieprzewidywalna.
Dowiedzieliśmy się, że oto powstaje wreszcie, po raz pierwszy w tej kadencji Sejmu, większość rządowa, która pozwoli na głęboką naprawę państwa. Czy to znaczy, że już 231 posłów może zrobić z Polską, co zechce?
Na umowie koalicyjnej zyskuje na razie tylko Andrzej Lepper
Gdy Andrzej Lepper wejdzie, Stefan Meller wyjdzie. W rządzie z Samoobroną szef dyplomacji nie widzi dla siebie miejsca. Jak na dyplomatę nawykłego do wygładzania kantów, mówi to wyjątkowo jasno. Ale co będzie przyczyną, a co pretekstem dymisji?
Jak miałby działać gabinet z premierem Marcinkiewiczem na czele i wicepremierem Lepperem u jego boku? Kto i o ile musiałby się posunąć?
Szykuje się w Polsce kolejna wojna z prostytucją i pornografią. Walczyć z tą specyficzną branżą próbują nie tylko ideowo natchnieni stróże moralności. Zakaz prostytucji obowiązuje wszak w liberalnej Szwecji, a i wiele feministek poszłoby na barykady w tej sprawie. Wszystkie te działania łączy jedno: nikła skuteczność.
Zmiany służą podkupywaniu wyborców konkurencyjnym partiom