Nie wiem, czy umiem jeszcze wzbudzić w sobie nadzieję na nowy początek i nową, mniej destrukcyjną relację między ludźmi i Ziemią, doceniam jednak stworzoną przez sztukę możliwość odbycia żałoby.
Wysoki poziom stresu, powszechność depresji i marazmu to skutki obaw o przyszłość pogrążonego w kryzysach świata, a także braku poczucia indywidualnej sprawczości: co może pojedyncza osoba? Nie ma już nawet dokąd uciec.
Skoro faceci krócej żyją i w ogóle gorzej sobie radzą, to może zamiast męskich wzorców powinniśmy iść śladem kobiet? Polecam – mnie wychowywały czytające i piszące kobiety.
Autor krzyczy „Tu jest Grecja!” i najwyższy czas się budzić, sięgnąć po Tukidydesa, przestać się bać, uruchomić szare komórki, rozpocząć pracę krytycznego myślenia.
Po lekturze „Wojny” czytelnik może czuć się jedynie ocalałym na pustyni wygnańcem, dla którego kultura z jej oświeconymi kanonami pozostaje rodzajem fatamorgany.
Tydzień po tygodniu czytać całą powieść – niemożliwe, choć dawniej właśnie tak robiliśmy. Co się zmieniło? Otóż zmienił się np. zakres ludzkiej uwagi. Niby wiadomo, ale twarde dowody i tak robią wrażenie.
Z różnych rodzajów dominacji, jakie organizują kobietom mężczyźni, jest również statystyka pierwszeństwa zgonu. Prozy Heissler dają pocierpieć wreszcie mężczyźnie, nie robiąc z niego od razu Orfeusza.
Czy żubra można pomylić z dzikiem? I w końcu: kto tu jest jeleniem? (A może łosiem?).
„Obcy” nigdy nie wzbudza takiego lęku i wrogości jak wtedy, kiedy jest prawie taki sam jak my.
„Tylko świnie siedzą w kinie” – tak prezydent Andrzej Duda skomentował film „Zielona granica”. Mocne słowa jak na kogoś, kto w 2019 r. objął patronatem honorowym obchody 75. rocznicy powstania Brygady Świętokrzyskiej NSZ.