Po 12 latach od terrorystycznego zamachu na amerykański samolot pasażerski zapadł wyrok skazujący jednego rzekomego agenta libijskich tajnych służb. Drugi został uniewinniony. Z góry natomiast było wiadomo, że nigdy nie padnie nazwisko prawdziwego mordercy, to znaczy zleceniodawcy tej zbrodni. Nawet szkoccy sędziowie są bezsilni wobec polityki.
Niespełna miesiąc po tragedii Concorde’a w Paryżu – doszło do kolejnej katastrofy lotniczej. 23 sierpnia lecący z Kairu do Bahrajnu Airbus 320 linii Gulf Air rozbił się przy podchodzeniu do lądowania. Śmierć poniosły wszystkie 143 osoby na pokładzie. Kilka dni później musiały awaryjnie lądować wypełnione pasażerami: najnowszy Ił w Rosji i Boeing w USA. Na szczęście tym razem nie było ofiar. Zawsze w takich sytuacjach powracają pytania o bezpieczeństwo lotów.
Katastrofa francuskiego pasażerskiego samolotu naddźwiękowego wstrząsnęła opinią publiczną. 114 ofiar wywołało głęboką żałobę w świecie. Tylko los szczęścia pozwolił uniknąć śmierci kilkudziesięciu polskim turystom mieszkającym w zniszczonym hotelu. Ten sam palec losu skazał na śmierć Niemców lecących na atrakcyjne egzotyczne wakacje. Oto nasze reporterskie relacje o tym, co działo się w dniu katastrofy i po niej we Francji, Polsce i w Niemczech.
W historii nie było kosztowniejszego procesu. Aż 150 milionów funtów szterlingów pochłonie sądzenie dwóch rzekomych agentów libijskich tajnych służb oskarżonych o spowodowanie śmierci 270 osób w katastrofie lotniczej w Lockerbie w 1988 r. Mimo to z góry wiadomo, że nigdy nie padnie nazwisko prawdziwego mordercy, to znaczy zleceniodawcy tej zbrodni.
Był niedoświadczonym pilotem, zaledwie rok temu otrzymał licencję, a jednak zdecydował się na lot w bezksiężycową noc, w mgle potęgującej się nad oceanem. Samolot nie doleciał do celu. Życie Johna F. Kennedy´ego juniora zakończyło się równie nagle, gwałtownie i absurdalnie jak życie jego ojca i dwóch stryjów. Cała Ameryka pamięta go jako trzylatka salutującego 25 listopada 1963 r. nad trumną zamordowanego prezydenta.