Przyjrzałem się bliżej ekspertom powołanym przez prokuraturę krajową. I olśniło mnie: minister Ziobro chyba nie za bardzo lubi byłego ministra Macierewicza.
Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej ma swoje aspekty naukowe i paranaukowe. Uczestniczą w nim eksperci, biegli, prokuratorzy. Testowane i kontestowane są różne techniki kryminalistyczne.
Dzisiaj nie ma już pytania, co się stało pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 r. Pytanie brzmi, czy ktoś kiedykolwiek odpowie za to, co ze Smoleńskiem potem zrobiono.
Sprawa polskich skarg do Trybunału w Strasburgu jest niebagatelna z punktu widzenia prawnego. Z dwóch powodów.
Za nami trzecia w ciągu dwóch miesięcy żałoba narodowa. To wyjątkowy splot tragicznych zdarzeń czy próba poruszenia społecznych emocji?
Komisja smoleńska Antoniego Macierewicza jakby zapadła się pod ziemię. Ale to mylące wrażenie. Ciągle zatrudnia, zleca, płaci. Nie ma już wydzielonego budżetu, z którego musiałaby się wyliczać. Teraz ma do dyspozycji formalnie cały budżet MON, prawie 45 mld zł.
Prokuratura chce wyciągnąć z tłumaczki tajemnicę dyplomatyczną. Takiej tajemnicy formalnie nie ma. A tłumacze nie są chronieni. Mamy lukę w prawie.
Tragedia smoleńska naznaczyła Polskę. Polaryzacja polityczna, służąca dotąd prostej walce o władzę, przeniosła się coraz mocniej na społeczeństwo – jak gdyby naturalnie dzieliło się ono na „winnych” i „ofiary”.
Dwa lata temu, 14 listopada 2016 r., prokuratura zaczęła rozkopywać groby ofiar katastrofy smoleńskiej. W maju spenetrowano ostatni grób. Po co i komu był potrzebny ten makabryczny spektakl?
Na pl. Piłsudskiego w Warszawie PiS urządził sobie uroczystość ku własnej czci i chwale.