Najnowsze informacje na temat raportu smoleńskiego, tym razem o jego „prezentacji”, to tylko nowy fragment fałszywej melodii o katastrofie smoleńskiej granej przez Antoniego Macierewicza od 11 lat.
Były szef kancelarii premiera oraz jego współpracowniczka zostali skazani za niedopełnienie obowiązków przy organizacji feralnego lotu do Smoleńska. Tak niesprawiedliwość dokonuje się w imię sprawiedliwości.
Nie byłby to pierwszy przypadek, gdy rosyjskie służby rękami zwolenników teorii spiskowych podgrzały nastroje w Polsce, wykorzystując smoleńskie histerie.
Politycy mają specyficzny sposób dyskutowania, wysoce perswazyjny, co objawia się swobodnym stosunkiem do prawdy, skłonnością do obrażania się i dygresjami nie na temat.
Funkcjonariusze mają prawo stosować środki przymusu, ale to przecież nie jest alibi usprawiedliwiające przemoc i bestialstwo.
Prokuratorzy unikają postawienia przed sądem dowódców specpułku, na których od dziesięciu lat ciążą zarzuty o niedopełnienie obowiązków przy organizacji prezydenckiego lotu do Smoleńska. Ci zaś obciążali Donalda Tuska i jego ministrów.
Po pięciu latach pracy podkomisji, która miała zbadać przyczynę katastrofy smoleńskiej, zamiast raportu dostaliśmy pełen manipulacji film.
POLITYKA przeanalizowała ponad 100 tomów akt w sprawie katastrofy smoleńskiej zgromadzonych przez sądy i prokuraturę. Jedną z najważniejszych osób, których odpowiedzialność za przygotowanie wizyty nigdy nie została do końca wyjaśniona, jest Jacek Sasin.
Jak wynika z odpowiedzi na zapytanie senatora Krzysztofa Brejzy, rząd PiS nie podjął żadnych konkretnych działań, by na miejscu katastrofy powstał monument upamiętniający ofiary.
Antoni Macierewicz nie pokazuje dowodów na zamach, za to wszczyna kolejne awantury. Tym razem w PiS, które bezskutecznie próbuje go uciszyć.