Narracja na temat tego, co wydarzyło się pod Smoleńskiem, a także później, doskonale spełnia definicję mitu jako niepodważalnie prawdziwej opowieści o sprawach ważnych, posługującej się obrazami i symbolami, oraz kreującej własny czas i przestrzeń, niepoddającej się przy tym zasadom logiki.
Odpowiedzią rządu na raport Macierewicza jest kolejna zapowiedź stworzenia zespołu Macieja Laska, obecnego przewodniczącego komisji badającej wypadki lotnicze, który ma wyjaśniać wątpliwości związane z raportem komisji Millera.
Skarb Państwa podpisał ugody z 270 członkami rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej – dowiedziała się POLITYKA. W sumie wypłacono im 67,5 mln zł. w formie zadośćuczynienia za śmierć bliskich.
Analiza ścieżki dźwiękowej prezydenckiego samolotu TU-154M, który się rozbił w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. dowodzi, że na jego pokładzie nie było żadnego wybuchu, ani "przesuwających się przedmiotów".
Choć w sprawie katastrofy smoleńskiej większy rozgłos zyskują rozmaite fantasmagorie, kolejne rzeczywiście fachowe ekspertyzy wykluczają możliwość wybuchu na pokładzie samolotu. Przedstawiamy oryginalną analizę ścieżki dźwiękowej ostatnich sekund lotu prezydenckiego Tu-154M, dokonaną przez fizyka i pilota prof. Pawła Artymowicza.
Filmy dokumentalne, cieszące się dużym zainteresowaniem widzów, wydają się kwintesencją obiektywnego dziennikarstwa. Niestety, niektóre są wyłącznie manipulacją.
Polska Smoleńska nie jest sezonowym zjawiskiem. Skończyła właśnie trzy lata i widać, że to dopiero początek. Zakorzenia się. Krzepnie. Rozrasta. Rozum podpowiada, że z tym, co rzeczywiste, warto nauczyć się żyć.
Odkąd smoleńska katastrofa podzieliła Polaków na dwa wrogie obozy, w zasadzie każdy film z awarią na pokładzie postrzegany jest jako oręż w walce politycznej.
Jesteśmy świadkami kolejnej politycznej wojny – tym razem o Smoleńsk, homoseksualizm czy związki partnerskie walczą ze sobą naukowe autorytety, często niemające zielonego pojęcia o meritum sporu. A przygląda się temu coraz bardziej zdezorientowana publiczność.
Kiedy mówi się, że w 2010 r. polskie państwo nie zatroszczyło się o bezpieczeństwo prezydenta i elity swego kraju, warto przyjrzeć się temu, jak o to samo zadbano podczas wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu we wrześniu 2007 r., za rządów PiS.