W Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie otwarto wielką wystawę polskiej sztuki feministycznej. Czyli takiej, o której istnieniu wiedzą wszyscy, ale tylko nieliczni mogą z czystym sumieniem powiedzieć, że mają o niej jakie takie pojęcie.
„Nie, nie, nie budźcie mnie. Śni mi się tak ciekawie. Jest piękniej w moim śnie niż tam, na waszej jawie”. Tak śpiewała kiedyś Kalina Jędrusik. Jej słowa nabrały nieoczekiwanej aktualności.
10 najważniejszych dzieł sztuki ostatniego trzydziestolecia. To one prowokowały, wywoływały dyskusje i skandale, odnosiły sukcesy, zmuszały do myślenia.
W 1982 r. mocnym kopniakiem wszedł do polskiego świata Bruce Lee. Dekadę później to samo uczyniła grupa absolwentów warszawskiej ASP. Aktor sprawił, że Polacy usłyszeli o kung-fu, artyści zaznajomili ich ze sztuką krytyczną.
Afer z cenzurą w galeriach mieliśmy w III RP paradoksalnie więcej niż w czasach PRL. Ostatni rozdział w historii dokuczania artystom dopisał dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.
Projekt artystyczny – ten termin chyba najlepiej charakteryzuje prace realizowane przez Katarzynę Kozyrę, laureatkę Paszportu POLITYKI z 1997 r.
Polsko-brytyjska konfrontacja w warszawskim CSW. Zderzono tu ze sobą dwie wielkie formacje artystyczne lat 90. Wypadamy w tym zestawieniu całkiem nieźle.
Tytuł wystawy niemal szyderczo podkreśla częste wyalienowanie dzisiejszych twórców i towarzyszące ich pracy poczucie, że nawet jeśli mają coś ważnego do przekazania, to zainteresowanych tym jest niewielu.
Nagroda za oryginalne formy plastyczne i nieuleganie ideologiom artystycznym. Za brak obłudy i bezkompromisowość.