Kurenci, przebierańcy z karnawałowych korowodów z okolic słoweńskiego miasta Ptuj, robią ostatnio zaskakującą karierę.
Czy można pozostać normalnym bez odrobiny szaleństwa? – pytają miłośnicy największego karnawału w Niemczech, który w tym roku został pokonany przez koronawirusa.
Wszyscy lubimy się bawić, tańczyć i biesiadować. Szukamy do tego okazji przez cały rok. W karnawale możemy szaleć bez dodatkowego usprawiedliwienia. Jak się przed laty do balów szykowano i co na nich jadano?
Prawdziwy karnawał można znaleźć na Teneryfie. W równym stopniu opiera się na fantazji, co na postawie obywatelskiej.
Wyjątkowo krótki tegoroczny karnawał kończy się już 5 lutego. Ale zdaje się, że będzie dość huczny, choć pewnie nie aż tak jak w minionych stuleciach.
Dla turystów Mardi Gras – przeniesione z Francji święto Tłustego Wtorku – to kolorowe parady, hektolitry piwa, kobiety pokazujące piersi na ulicach. Dla niektórych nowoorleańczyków karnawał jest polem ostatniej bitwy o segregację rasową.
Czy ktoś jeszcze ma ochotę się bawić, kiedy dwie trzecie społeczeństwa obawia się utraty pracy, a nastroje konsumpcyjne są zmrożone niczym przyroda za oknem? Z kolei elity – w związku z aferą Rywina – oskarżane są, również przez prezydenta, że żyją ponad stan, nadmiernie się bratają, zanadto bankietują, więc jak tu balować? Te pytania zawisły nad tegorocznym, złośliwie długim, karnawałem – a właściwie nad jego najbardziej w III RP postną wersją.
W tym roku karnawał będzie wyraźnie mniej szampański, niż bywało. Widać nie te nastroje, nie ta ochota. Ludzie zamknęli portfele już w listopadzie – oceniają przedstawiciele gastronomii. Hotele odwołują imprezy, a z kalendarza wypadł najsłynniejszy bal – Mercedesa w stołecznym Bristolu.
Dwadzieścia lat temu władze Wenecji postanowiły przywrócić ginącej piękności starą Maskę. Z miejskiego budżetu wysupłano miliard lirów i przywrócono Serenissimie karnawał. To miał być dobry interes oraz prezent dla całej Pani Europy. A także dowód na to, że sfrustrowany kontynent jest w stanie obudzić się z letargu i bawić się do szaleństwa na własnym grobie...