Nie potrzebuję, żeby ludzie z mojego powodu wychodzili na ulice. Potrzebuję i pragnęłabym tego, by nie bali się pomagać drugiej osobie w potrzebie – mówi Justyna Wydrzyńska z Aborcyjnego Dream Teamu, działaczka społeczna.
Sędzia Agnieszka Wioletta Brygidyr-Dorosz, która we wtorek uznała winną i skazała aktywistkę Justynę Wydrzyńską za pomoc w dokonaniu aborcji, tego samego dnia awansowała – dostała delegację do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
To państwo jest winne, zawiodło mnie, Anię, Izę z Pszczyny, Agnieszkę z Częstochowy i miliony kobiet w tym kraju – mówiła dziś Justyna Wydrzyńska. Warszawski sąd skazał ją za pomoc w aborcji na osiem miesięcy prac społecznych. PiS znowu zaostrza prawo antyaborcyjne, ale nie chce wziąć za to politycznej odpowiedzialności. Dlatego wysługuje się sądem.
Dla mnie historia Anny to jest głównie historia o przemocy, a nie o aborcji – mówi „Polityce” Justyna Wydrzyńska, oskarżona o pomoc w przerwaniu ciąży.
Liczby podawane przez Aborcję Bez Granic należy jeszcze pomnożyć. Tymczasem Ministerstwo Zdrowia ogłasza sukces: twierdzi, że aborcji było w Polsce niespełna sto.
Prawo mówi wyraźnie: płód nie ma żadnych praw, a sędzia mimo wszystko pozwala, żeby Ordo Iuris reprezentowało prawa płodu – mówi Justyna Wydrzyńska z Aborcyjnego Dream Teamu, oskarżona o pomoc w aborcji.
W czwartek sąd zdecydował o ponownym przesłuchaniu świadków, jednak część z nich po prostu się nie stawiła – w tym sprawca całego zamieszania, który powiadomił organy ścigania o zajściu.
Pierwszy tak głośny proces o udzielenie pomocy w aborcji to jednocześnie historia o wszystkich patologiach dotykających Polskę. Otwierające posiedzenie sądu za nami, kolejne – 16 lipca.
Uważam to, co zrobiłam, za odruch pomocy drugiemu człowiekowi. Było to działanie dobre i moralnie słuszne – mówi Justyna Wydrzyńska, aktywistka oskarżona o pomocnictwo w aborcji.