Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej „zawiesił” działanie uchwały Sądu Najwyższego w sprawie badania prawomocności powołań sędziów przez neo-KRS. Co najmniej cztery argumenty przemawiają za tym, że to „zawieszenie” nie ma podstaw prawnych.
Zamiast rzeczywiście reformować wymiar sprawiedliwości, PiS i Andrzej Duda wolą toczyć wojnę z wymyśloną przez siebie nadzwyczajną kastą.
Dlaczego PiS wysłał Krystynę Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego? Wygląda to na artyleryjskie wsparcie dla prezes Julii Przyłębskiej.
Sprawa zakazu aborcji jest dla PiS wrażliwa. Z jednej strony jest Kościół i grupa działaczy pro-life w szeregach partii, z drugiej – polityczna pragmatyka. Dlatego partia działa tu na zasadzie: Bogu świeczkę i diabłu ogarek.
Sprawa list poparcia dla kandydatów do KRS jest w gruncie rzeczy marginalna. Może się okazać, że były, ale się zbyły, podobnie jak monitoring z wypadku p. Szydło. Jakby nie było, sędziowie Mazur, Mitera i Nawacki nie muszą obawiać się o swoje członkostwo w KRS.
„Jest on osobą niezwykle aktywną, dynamiczną” – oceniła prezes TK i wyraziła nadzieję, że „nie będzie wobec niego stosowana mowa nienawiści i wyszukiwanie haków”. Chodzi o Grzegorza Jędrejka.
Żołnierze obozu władzy, oburzając się na terminologię dotyczącą tzw. Trybunału Konstytucyjnego, chcą przekonać rodaków, że żadnego problemu w tej kwestii nie ma. W myśl stadionowego zawołania: Polacy, nic się nie stało!
Zakaz manipulacji składami sądu wynika z konstytucji. O tym, jak często łamie go pełniąca funkcję prezesa TK Julia Przyłębska, świadczą odsuwani od spraw sędziowie Trybunału.
Wydaje się, że przed zaostrzeniem prawa antyaborcyjnego ratuje nas tylko twarda polityczna kalkulacja.
Zastanawiam się, dlaczego Niemcy i cała Europa Zachodnia nie wyraża zainteresowania Julią Przyłębską.