W wyroku w sprawie RPO znajdujemy sporo odwołań do wartości takich jak godność, praworządność, sprawiedliwość i prawda. Jako filozof i autor prac o pojęciu prawdy nie mogę sobie odmówić komentarza.
Czy Bruksela zajmie się kiedykolwiek na poważnie Trybunałem Julii Przyłębskiej? To jedno z najdrażliwszych pytań, które europosłowie zadali dziś Komisji Europejskiej. Władzy PiS nie spodoba się też opinia rzecznika generalnego TSUE w sprawie dwóch pytań prejudycjalnych o praworządność w Polsce.
Wyrok ma wymiar symboliczny, zważywszy że strącenie Adama Bodnara z urzędu RPO obwieszczał Stanisław Piotrowicz, twarz „dobrej zmiany”. Symbol walki z praworządnością anihilował symbol walki o praworządność i prawa człowieka.
Przepis, na mocy którego Adam Bodnar pełni swoją funkcję do czasu powołania następcy, jest niezgodny z konstytucją – ogłosiła Julia Przyłębska. Przepis traci moc w ciągu trzech miesięcy.
Po pytaniach w drugim dniu rozprawy przed Trybunałem Julii Przyłębskiej mniej więcej było już widać, co PiS chce zrobić ze stanowiskiem RPO.
Z wypowiedzi posłów PiS można wysnuć przypuszczenie, jaki jest pożądany przez partię Kaczyńskiego skutek wniosku do Trybunału Julii Przyłębskiej: opróżnić fotel RPO, a tym samym uniemożliwić działanie całej instytucji.
Nie ma żadnych podstaw do utrzymywania, że TSUE wykroczył poza kompetencje i naruszył polski porządek konstytucyjny. Ale rządzący zapewne nie przejmą się takimi argumentami.
Propaganda à la PiS zawsze służy konkretnym interesom. Nie jest niczym nowym, bo jej rozmaite wersje były stosowane od zawsze, nie tak dawno w PRL.
Wydaje się, że politycy, którzy doprowadzili do zmiany prawa, nie są specjalnie zainteresowani społecznymi skutkami swoich poglądów i działań. Oni chronią życie.
Ewentualny wyrok Trybunału Praw Człowieka czy Komitetu Praw Człowieka przy ONZ nie zniesie orzeczenia Trybunału Przyłębskiej. Otworzy jednak drogę do kwestionowania go przed polskimi sądami.