Niedługo na pierwszym fotelu RP zasiądzie nowy prezydent. Przez 10 lat przyzwyczailiśmy się, że głowa państwa znaczy to samo co Aleksander Kwaśniewski (właśnie wyciągnięto mu teczkę SB), a pierwsza dama to nikt inny jak jego żona Jolanta (ma niebawem stanąć przed sejmową komisją śledczą). Wiele jednak wskazuje na to, że pretendenci do prezydenckiego fotela po jego zdobyciu zrobią wszystko, aby się od Kwaśniewskiego odróżnić. Dlaczego prezydentura Kwaśniewskich, uwielbiana przez tyle lat przez większość społeczeństwa, nagle zaczęła uwierać? Jak inaczej można sprawować najwyższy urząd?
Jolanta Kwaśniewska obraziła się, kiedy zażądano od niej przedstawienia listy sponsorów jej dobroczynnej fundacji. Chociaż politykom opozycji chodzi głównie o zdyskredytowanie lokatorów Pałacu Prezydenckiego, to wokół fundacji nie od dzisiaj narasta atmosfera niedomówień, której pani prezydentowa nie rozwiewa.
Jolanta Kwaśniewska nie wykluczyła startu w wyborach prezydenckich – poinformowały wszystkie media po spotkaniu w Salonie „Polityki” w klubie Pod Jaszczurami. Nie wykluczyła, ale też niczego nie potwierdziła. Czy więc był to krok w stronę decyzji o kandydowaniu, czy też wyzwanie rzucone politykom: jest was tylu chętnych, więc bierzcie się do roboty, przygotowujcie się do tego wyścigu.
„Ludzie, czy was już całkiem pogięło!!!!!!!!” (tu osiem wykrzykników). Tak się zaczyna najnowszy wpis na stronie www Nieoficjalnego Internetowego Sztabu Wyborczego Jolanty Kwaśniewskiej. Znając wyniki pierwszego prezydenckiego sondażu „Polityki” trudno wobec tego pytania pozostać obojętnym. Czy rzeczywiście „całkiem nas pogięło”? Chcemy jakiejś konstytucyjnej monarchii?
Jolanta Kwaśniewska, długo, długo nikt, następnie Andrzej Lepper, a za nim Marek Borowski i Jan Rokita – taki jest wynik pierwszej symulacji wyborów prezydenckich, tak rozłożyłyby się preferencje wyborców pod koniec sierpnia 2003 r. Ten wynik wiele mówi o polskiej polityce.