W spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego stara pisarka Elizabeth Costello jest głosem serca i sumienia w kończącym się świecie.
Po niezbyt udanej trylogii o Jezusie, Coetzee, autor znakomitej „Hańby” czy „Czekając na barbarzyńców”, powraca z bardzo dobrą powieścią, której bohaterem jest Polak, pianista Witold, z trudnym do wymówienia nazwiskiem Walczykiewicz.
Trzecia i ostatnia część cyklu Coetzeego – po „Dzieciństwie Jezusa” i „Latach szkolnych Jezusa” – to lektura konsternująca.
Autor mimo pozorów odszedł daleko od realizmu – jego książka jest badaniem natury świata, tańcem filozoficznym o ideach, fascynującym i nieoczywistym.
Ta książka jest przykładem na to, jak tytuł narzuca sposób lektury – gdyby nie Jezus, być może inne wątki wydawałyby się ważniejsze.
Nic dziwnego, że ta książka spodobała się J.M. Coetzeemu...
Ostatnia scena to prowadzona przez Stanisławę Celińską lekcja salsy. Smutny taniec samotnych kobiet i mężczyzn, bez szans na porozumienie.
Redaktor naczelny Wydawnictwa Znak i autor książki „Mój znak” o noblowskiej katastrofie i literaturze widzianej przez pryzmat przyjaźni, anegdot i opowieści z życia wybitnych autorów.
O złudzeniu cywilizacyjnym
Dwie książki w jednej