Zwycięstwo Joe Bidena to dopiero początek jego problemów – teraz musi przetrwać co najmniej dwa lata z wrogim Senatem i przekonać pół Ameryki, że nie „ukradł” wygranej.
Zmiana w Białym Domu będzie fundamentalna i poprzestawia relacje Ameryki z NATO, Europą, a częściowo i resztą świata. Co oznacza dla naszego bezpieczeństwa i obronności?
Odchodzi prezydent, który w UE widział przeciwnika. Kapryśny, nieprzewidywalny, zaskakujący nagłym ogłaszaniem nieskonsultowanych decyzji. Duża radość w Brukseli, ale i lęk, czy na pewno nie ma już powrotu do czasów Trumpa.
Będę prezydentem, który nie stara się dzielić, tylko łączyć – mówił prezydent elekt w swoim pierwszym przemówieniu po zwycięstwie. Donald Trump nie zadzwonił z gratulacjami.
Donald Trump, jak było do przewidzenia, nie może się pogodzić z porażką i twierdzi, że wybory są fałszowane. „Prezydenckość” przez cały czas pokazywał za to Joe Biden.
Panuje nastrój festynu i narodowego katharsis. Zwolennicy Bidena gromadzą się na ulicach, wiwatują i demonstrują entuzjazm z powodu zakończenia prezydentury Trumpa.
Liczenie głosów się przedłuża. W piątek kandydat demokratów wyszedł na prowadzenie w Georgii i Pensylwanii, gdzie wcześniej Trump miał znaczną przewagę.
Po nocy niezbyt szczęśliwej dla demokratów, kiedy Joe Biden przegrał w kilku stanach swingujących i zdawało się, że prezydent może go pokonać w wyborach śledzonych w napięciu przez cały świat, koło fortuny obróciło się na jego korzyść.
Nie sprawdziły się najbardziej optymistyczne przewidywania demokratów, że ich kandydat Joe Biden z ogromną przewagą pokona w wyborach Donalda Trumpa.
Wieczór wyborczy w krajach demokratycznych to już na równi spektakl medialny i wydarzenie polityczne. Mało gdzie widać to lepiej niż w USA.