Po zmarnowanej dekadzie 66-letni Van Sant w Berlinie zaskoczył może nie arcydziełem, lecz w pełni wartościowym, doskonale przemyślanym portretem karykaturzysty Johna Callahana.
Gwiazdorska obsada, rewelacyjna ścieżka dźwiękowa, surrealistyczny humor, perfekcyjna reżyseria powinny zachęcić wszystkich spragnionych inteligentnej rozrywki i nowatorskich rozwiązań.
Filozoficzna opowieść o wirtualnej relacji z maszyną, która spełnia jednostronne wyobrażenia o prawdziwym uczuciu.
„Mistrz” został zrealizowany jakby zza szyby, celem wydaje się zimna, racjonalna obserwacja szarlatanerii i chaosu.