Do niedawna byliśmy przekonani, że taka będzie odpowiedź na ukraińską kontrofensywę – rosyjska ofensywa na wschodnią część obwodu charkowskiego. Teraz sprawa mocno się skomplikowała.
Kilkutysięczna banda dobrze wyszkolonych zbirów w sąsiedztwie Polski i Litwy to zła wiadomość. Relokacja wagnerowców na Białoruś wymusi większą czujność i szybszą reakcję wojska, dyplomacji, służb granicznych i NATO.
Nie ulega kwestii, że pozycja Łukaszenki wobec Rosji i Putina diametralnie się zmieniła. Z poklepywanego po plecach Saszy stał się głównym rozdającym karty, zapobiegł może nawet rozlewowi krwi. A jaki los czeka Prigożyna?
Jesienią i zimą Grupa Wagnera rozrosła się do rozmiarów dla Kremla niebezpiecznych. Stała się potężną formacją o liczebności zbliżającej się do piątej części całych rosyjskich wojsk walczących w Ukrainie. Tego nie można było tolerować.
Przyszłość Putina i jego reżimu nie rysuje się w różowych kolorach. Jeśli więc ktoś kiedyś zapłaci za kryzys władzy w Rosji, który unaocznił Prigożyn, to będzie nim przywódca Rosji. Zapłaci przede wszystkim za to, że nie ukarał buntowników, a więc okazał się słaby.
To było 32 lata temu i mało kto już pamięta tamten pucz z sierpnia 1991 r., ale to był początek końca Związku Radzieckiego. Świat dał się wówczas nabrać na demokratyczne przemiany za naszą wschodnią granicą.
Marsz na Moskwę w wykonaniu Grupy Wagnera, właśnie rzekomo rozwiązanej, wywołał serię pogłębionych analiz ekspertów od spraw międzynarodowych. Choć różnią się oni w ocenie motywacji Prigożyna, zgadzają się, że rebelia obnażyła pęknięcia w reżimie Putina.
Rosjanie w zachodniej interpretacji mieli wreszcie zobaczyć, jak krucha jest władza Władimira Putina, jak łatwo w Rosji wywołać rebelię i jak mocno wojna zniszczyła pozorną stabilność państwa.
To, co zdarzyło się w Rosji, zapowiada okres wielkiej smuty. Nastąpi taki moment, kiedy nikt nie będzie dość silny, żeby sięgnąć po władzę. To zapowiada stagnację, którą Ukraina ma szansę wykorzystać.
Łukaszenka będzie z pewnością swoją rolę wyolbrzymiał i tworzył swój mit zbawcy Moskwy. Pewnie pomoże mu to w rozgrywce z Putinem, który musi okazać wdzięczność drogiemu druhowi Aleksandrowi.