Ten najdziwniejszy chyba resort w dziejach rządowej biurokracji powstał w czerwcu 2000 r. Mało jest śladów jego istnienia. Na internetowych stronach rządu można odnaleźć tylko nazwę: Ministerstwo Rozwoju Regionalnego i Budownictwa. W rubryce, gdzie powinny znajdować się adres i telefon, świecą puste miejsca. Szef ministerstwa Jerzy Kropiwnicki urzęduje, jak gdyby nigdy nic, w swym macierzystym Rządowym Centrum Studiów Strategicznych, a na tabliczce ma napis „RCSS – minister”.
Zgodnie z nowym sposobem sprawowania władzy przez premiera Jerzego Buzka decyzje podejmowane są szybko. To ma być taki znak firmowy mniejszościowego rządu. Szybkie decyzje nie zawsze jednak oznaczają, że są one przemyślane i dojrzałe. Premier szybko zarządził utworzenie nowego resortu rozwoju regionalnego i budownictwa, na którego czele stanął Jerzy Kropiwnicki, pozostający w dalszym ciągu szefem Rządowego Centrum Studiów Strategicznych. Teraz powoli narastają wątpliwości, po co ten resort, zwłaszcza w zaproponowanym kształcie.
Jerzy Kropiwnicki. Minister, prezes Rządowego Centrum Studiów Strategicznych
Stało się, to było nieuchronne - wybuchł kolejny wewnątrzkoalicyjny kryzys. Zgodnie z przewidywaniami powodem stały się ustawy podatkowe, a napięcie spotęgował min. Jerzy Kropiwnicki swymi publicznie ogłoszonymi, czarnymi prognozami gospodarczymi.