Dwieście lat temu, kiedy Polska straciła niepodległość, Francja stała się naszą drugą ojczyzną. Dwadzieścia lat temu, kiedy powstała Solidarność, Francja stanęła w jej obronie. Mamy pewność, że i teraz możemy liczyć na wasze poparcie i na strategiczne partnerstwo. Tymi mniej więcej słowami zaczął premier Buzek spotkanie z francuskimi dziennikarzami, którzy może nawet się wzruszyli, ale po chwili spytali: jeżeli pan oponuje przeciw różnicowaniu statusu członków Unii, to wasza pozycja różni się od francuskiej, gdzie tu więc miejsce na strategiczne partnerstwo? W ten sposób romantyzm Chopina został zagłuszony przez logikę Kartezjusza.
Minister skarbu Emil Wąsacz odszedł z rządu i nie jest to żadna niespodzianka. Jego los został przesądzony, gdy posłowie AWS wraz z opozycją przegłosowali w sejmowej komisji uwłaszczenia i prywatyzacji dezyderat do premiera o odwołanie ministra z powodu sposobu prywatyzacji PZU. Niemniej dymisja ta zawiera kilka zagadek.
Zgodnie z nowym sposobem sprawowania władzy przez premiera Jerzego Buzka decyzje podejmowane są szybko. To ma być taki znak firmowy mniejszościowego rządu. Szybkie decyzje nie zawsze jednak oznaczają, że są one przemyślane i dojrzałe. Premier szybko zarządził utworzenie nowego resortu rozwoju regionalnego i budownictwa, na którego czele stanął Jerzy Kropiwnicki, pozostający w dalszym ciągu szefem Rządowego Centrum Studiów Strategicznych. Teraz powoli narastają wątpliwości, po co ten resort, zwłaszcza w zaproponowanym kształcie.
Unia Wolności ostatecznie opuściła koalicję i uczyniła to w sposób zdecydowany. Rezygnacje złożyli nie tylko ministrowie, ale zostali do nich zobowiązani wszyscy rekomendowani przez tę partię wyżsi urzędnicy, łącznie z wicewojewodami. Jest to sytuacja bezprecedensowa po 1989 r.: nigdy wcześniej partia współrządząca dobrowolnie nie zrezygnowała z udziału w sprawowaniu władzy, podejmując ryzyko przejścia do bardzo trudnej opozycji-nieopozycji. Unia zapowiada przecież, iż będzie popierać racjonalne przedłożenia rządowe.
Spodziewano się nowego premiera i generalnej odnowy koalicji i rządu, a tymczasem u steru władzy pozostaje nadal gabinet Jerzego Buzka, pozbawiony wprawdzie większościowego zaplecza parlamentarnego, ale paradoksalnie dzięki temu trwały i praktycznie nieodwoływalny.
Stało się. Mamy rząd mniejszościowy, a premier Balcerowicz uważany przez krajowych i zagranicznych obserwatorów za gwaranta stabilności gospodarczej i kontynuacji właściwych przemian strukturalnych nie jest już ministrem finansów. Jak ocenić wyniki dwuipółletnich prac koalicyjnego rządu? Czy perspektywy rozwoju są dziś lepsze, czy gorsze niż trzy lata temu? No i wreszcie pytanie najbardziej niepokojące: czy rozpad koalicji oznaczać będzie dla gospodarki okres niestabilności, niweczącej nadzieje na szybki wzrost gospodarczy, stabilizację cen, spadek bezrobocia i rychłe wstąpienie do Unii Europejskiej?
Po uchwale Unii Wolności o wycofaniu swych ministrów z rządu jasny dla opinii publicznej przebieg wydarzeń powinien być taki: ministrowie składają dymisje, premier przesyła je do prezydenta i wówczas mogą się dopiero rozpocząć poważne negocjacje na temat ewentualnej odnowy koalicji. Stało się inaczej.
Koalicja AWS-UW rozpada się na naszych oczach i nic nie wskazuje na to, aby ten najcięższy z dotychczasowych kryzysów został szybko i trwale opanowany. Wiele złożyło się na to przyczyn i z pewnością nie o wszystkich będzie tu mowa. Będzie to i tak tekst gorzki, ale myślę, że już najwyższy czas, aby pewne niepokojące zjawiska wydobyć i nazwać.