Koalicja, koabitacja, rząd techniczny, a może kolejne wybory? Francją trudno będzie rządzić. Emmanuel Macron wprowadził swój kraj w ten kryzys i tylko on może go z niego wyciągnąć.
Przed nami trzy tygodnie kampanii, do której nikt nie miał szans się przygotować. Co ciekawe, obóz Emmanuela Macrona liczył się z rozwiązaniem parlamentu zaraz po wyborach w październiku 2022 r. Scenariusz spełnił się dwa lata później.
Kolejne strajki we Francji dokładają się do chaosu wywołanego uporczywą odmową pracy w rafineriach. Rząd Élisabeth Borne czeka głosowanie nad wotum nieufności. A może nawet cała seria.
Francuzkom i Francuzom ostatnie pięć lat dało mocno w kość i choć wciąż wolą Macrona od Marine Le Pen, to prezydent dostał jasny komunikat, że skończyły się czasy carte blanche.
Jak wynika z sondażu instytutu Elabe-SFR-Express, w drugiej turze wyborów parlamentarnych we Francji wygrywa Ensemble, Razem. Koalicja prezydencka zdobędzie w Zgromadzeniu Narodowym od 205 do 235 miejsc, zaś koalicja lewicy Nupes uzyska ich od 170 do 190.
Francję nazywa się „republikańską monarchią”, bo prezydent ma ogromną władzę. Ale przecież parlament, choć słabszy niż u jej sąsiadów, jest nieodzowny, bez wyraźnej większości głosów w Zgromadzeniu Narodowym monarsza władza prezydenta blednie.
Jean-Luc Mélenchon dokonał już jednego cudu – zjednoczył francuską lewicę. Czy teraz zostanie jej mesjaszem i wygra wybory parlamentarne?